W czwartek na ulice Paryża wyszły setki protestujących, głównie studenci i licealiści, którzy we wspólnym marszu chcieli wyrazić swój sprzeciw zarówno wobec Marine Le Pen, jak i Emmanuelowi Macronowi, czyli dwójce kandydatów na prezydenta Francji w najbliższych wyborach. W tłumie można było zobaczyć transparenty „Ani Macron, ani Le Pen”, „Ani ojczyzna, ani szef”. To kolejny od niedzieli (wtedy we Francji odbyła się I tura wyborów prezydenckich) tego typu protest.
Mimo tego, że protest nie był zarejestrowany przez lokalne władze, początkowo nie dochodziło do żadnych incydentów, później zaczęły się pierwsze starcia demonstrantów z policją. Protestujący wybijali też szyby sklepowe i w kilku miejscach pisali sprejem.
Gdy policja zaczęła reagować na zachowanie demonstrantów, część z nich zaczęła rzucać w funkcjonariuszy butelkami. Policjanci odpowiedzieli gazem łzawiącym i grantami hukowymi. Pojawiają się też doniesienia, że policja użyła także granatów dymnych.
Do II tury wyborów prezydenckich we Francji przeszli: Marine Le Pen i Emmanuel Macron, który wygrał pierwszą turę wyborów. Francuzi zdecydują, który z polityków stanie się nową głową V Republiki w niedzielę 7 maja.
Czytaj też:
Media komentują wybory we Francji. „Polityczni outsiderzy pokonali francuskie elity”