Chaos w niemieckim wojsku, seria skandali. Szefowa MON pod ostrzałem

Chaos w niemieckim wojsku, seria skandali. Szefowa MON pod ostrzałem

Ursula von der Leyen obok Franka-Waltera Steinmeier prezydenta Niemiec
Ursula von der Leyen obok Franka-Waltera Steinmeier prezydenta Niemiec
Szefowa niemieckiego MON Ursula von der Leyen znalazła się pod ostrzałem zarówno mediów, jak i polityków. Padają zarzuty o brak kontroli nad armią, a wszystko to pokłosie dwóch głośnych skandali w niemieckim wojsku – opisuje Deutsche Welle.

Bundeswehra i sprawująca pieczę nad niemiecką armią von der Leyen nie mają w ostatnim czasie dobrej prasy. Najpierw w koszarach w Donaueschingen, w Badenii-Wirtembergii, znaleziono nazistowskie pamiątki i dewocjonalia, m.in. atrapy broni, odznaczenia z czasów III Rzeszy. W Niemczech wybuchł skandal, zwłaszcza, że to nie był pierwszy taki incydent. Wtedy szefowa MON zarządziła rewizje we wszystkich budynkach wojskowych.

Czytaj też:
Skandal w Bundeswehrze, w koszarach znaleziono nazistowskie pamiątki. Ruszyły rewizje

Niedoszli zamachowcy

Nie zdążyła przycichnąć sprawa „pamiątek” z III Rzeszy, a pojawiły się nowe informacje na temat oficera Bundeswehry, zatrzymanego w lutym. Okazało się, że Franco A., przez dwa lata udawał uchodźcę, otrzymał nawet zasiłek z tego tytułu - jednocześnie A. miał planować zamach. Pod koniec kwietnia pojawiły się doniesienia, że w planowaniu pomagał mu Maximilian T., porucznik Bundeswehry, a także 24-letni student akademii wojskowej, u którego znaleziono substancje i elementy pozwalające na produkowanie m.in. bomb.

Plan niedoszłych zamachowców był następujący: przeprowadzić zamach w taki sposób, by ludzie byli przekonani, że stoją za nim muzułmańscy migranci w Niemczech. Co więcej, ujawniono, że obydwaj: A. i T., byli na celowniku niemieckich służb już wcześniej.

Czytaj też:
Żołnierze Bundeswehry planowali zamach na polityków. Chcieli, by wina spadła na uchodźców

Von der Leyen reaguje

Na te zajścia zareagowała szefowa niemieckiego MON, która zapowiedziała, że wszelkie przypadki skrajnych ekstremizmów w Bundeswehrze „nie wchodzą w grę”. – Chodzi o dobre imię naszej Bundeswehry – zaznaczyła i powiedziała, że wojsko musi „wyplenić ekstremizm” ze swoich szeregów.

W rozmowie z dziennikiem „Bild am Sonntag”, von der Leyen podkreślała potrzebę sprawdzenia praktycznie każdego żołnierza. – Rozpoczynający się teraz proces rozliczania się wymaga odwagi i wytrwałości. Wszystkimi siłami musimy go wspierać, wszyscy, począwszy od generała, skończywszy na rekrutach – mówiła, zaznaczając, że po tych wydarzeniach kandydaci do wojska będą o wiele dokładniej sprawdzani. Zapowiedziała też, że wprowadzone zostaną dodatkowe zajęcia dla wojskowych: z historii i nauk politycznych.

Komisja śledcza wyjaśni sprawę?

Plany minister nie uspokoiły jednak opozycji. W ostatnią środę na posiedzeniu parlamentarnej komisji obrony nie zostawiła ona na von der Leyen suchej nitki. Zwłaszcza, że niemieckie MON ujawniło, że MAD (Militärischer Abschirmdienst, kontrwywiad wojskowy), sprawdza obecnie 275 żołnierzy pod kątem „ekstremistycznych akcji”, co przeważnie oznacza uprawianie neonazistowskiej propagandy. Martin Schulz, kandydat Socjaldemokratów na kanclerza, w świetle tych informacji, oskarżył von der Leyen o brak nadzoru i kontroli, a także o doprowadzenie do zaniedbań w Bundeswehrze. Schulz powiedział również, że SPD będzie chciało powołania komisji śledczej, by wyjaśnić, co działo się w armii przez ostatnie lata.

Źródło: Deutsche Welle