Jak podaje RMF FM, pożar wybuchł około godziny 17 w niedzielę 28 maja w holenderskiej miejscowości Kwadijk. Drewniany budynek, który służył pracującym w pobliskich szklarniach Polakom za hotel robotniczy, doszczętnie spłonął. Z informacji holednerskich służb wynika, że wszystkich 51 Polaków, którzy mieszkali w hotelu, udało się uratować. Pracownicy z Polski spędzili noc w innym hotelu pracowniczym. Wielu z nich straciło jednak dokumenty, pieniądze, a także sprzęt elektroniczny w postaci telefonów komórkowych czy laptopów. Polskim pracownikom pomogli ich pracodawcy, którzy dostarczyli ubrania oraz pieniądze na zakup podstawowych artykułów.
– Szefowie zakładów w których pracujemy od razu przyjechali, dali nam po 100 euro na podstawowe wydatki. Powiedzieli, że za poniedziałek zapłacą, ale nie musimy przychodzić do pracy – tłumaczył jeden z pracowników przebywających obecnie w Holandii.
Nie wszyscy jednak stanęli na wysokości zadania w obliczu tragicznej sytuacji. Wielu Polaków skarży się na polską firmę pośrednictwa pracy, która nie pomogła pracownikom w potrzebie. – Chcieli zamieść sprawę pod dywan i nie zaoferowali pomocy – wyjaśnił jeden z pracowników. Z relacji jednego z pracowników wynika, że firma była niezadowolona, gdy okazało się, że Polacy poinformowali o całej sprawie konsulat w Hadze. Przedstawiciele placówki dyplomatycznej zaoferowali m.in. pomoc w wyrobieniu nowych tymczasowych dokumentów.