Jak przekazał na Twitterze resort spraw zagranicznych, jeden z nich opuścił placówkę medyczną przed południem, a drugi wciąż przebywa w szpitalu. Polski konsulat w Mediolanie udziela pomocy konsularnej drugiemu poszkodowanemu i jest w kontakcie z jego rodziną. Na razie nie ma doniesień, by w wydarzeniach na placu San Carlo w Turynie ucierpiało więcej polskich obywateli.
twittertwitter
Na placu San Carlo w Turynie mogło przebywać nawet do 30 tys. osób, które oglądały w sobotę 3 czerwca wspólnie finałowy mecz Ligi Mistrzów między Juventusem Turyn a Realem Madryt. W pewnym momencie, gdy w meczu trzecią bramkę zdobywała drużyna ze stolicy Hiszpanii, wśród kibiców wybuchła panika. Według niektórych mediów przyczyną był fałszywy alarm lub wybuch petardy, aczkolwiek najwięcej doniesień mówi o zawaleniu się części metalowej konstrukcji – huk sprawił, że ludzie pomyśleli o wybuchu i zaczęli krzyczeć o bombie.
W wyniku paniki, jaka wybuchła, ludzie zaczęli się tratować i przeciskać przez barierki. Najnowsze informacje na temat liczby rannych oscylują wokół 1400 poszkodowanych.
Czytaj też:
Ludzie usłyszeli huk, w strefie kibica wybuchła panika. Ponad tysiąc rannych osób w Turynie