Program emitowany był łącznie w trzech kanałach telewizyjnych: „Pierwszym”, „Rosija 1”, Rosija24„ i trzech stacjach radiowych: w Radiu Majak, Wiesti FM oraz Radiu Rosja. W trakcie show Władimir Putin odpowiedział na ponad 70 wybranych pytań, a całość jak zawsze miała sprawiać wrażenie spontanicznej rozmowy z Rosjanami. Prezydent jak co roku pochylał się nad problemami zwykłych ludzi (było kilka pytań o płace, emerytury, sprawy lokalne), sypał jak z rękawa danymi ekonomicznymi i budował wizerunek ojca narodu.
Jedno z pytań: zadane rzekomo drogą elektroniczną przez Tatianę Prokolienko z Kabardo-Bałkarii, autonomicznej republiki kaukaskiej wchodzącej w skład Rosji, dotyczyły wnuków Władimira Putina. Prezydent zaczął jednak od swoich córek. – Moje dzieci, córki, wbrew wszelkim plotkom, żyją tutaj w Rosji, w Moskwie. I tutaj mam wnuczęta, one też żyją tu normalnym życiem – tłumaczył Putin, odnosząc się w ten sposób do medialnych doniesień, że obie jego córki – Jekaterina i Maria, mieszkają w Europie – w Niemczech i Holandii.
– Moje córki zajmują się nauką, kształceniem, nigdzie ich nie ciągnie, do żadnej polityki, żyją normalnym, prostym życiem. Co do wnuków – jeden chodzi już do przedszkola – mówił prezydent Rosji. Zaznaczył, że nie chce, by jego potomkowie wyrośli na „jakieś »książęta krwi«”, tylko by byli zwyczajnymi ludźmi. – Dlatego potrzebne im normalne, państwowe kształcenie z innymi dziećmi – tłumaczył. Putin wyjaśnił, że nie poda wieku ani imion dzieci, ponieważ nie chce ściągać na nie uwagi mediów. Zdradził jednak, że niedawno urodził mu się drugi wnuk.