Z oświadczeń MON, jak i rzecznika Dowództwa Generalnego RSZ ppłk. Szczepana Głuszczaka wynika, że strona polska uzgadniała wszystko z siłami zbrojnymi Szwecji, a desant był planowany. Ministerstwo Obrony Narodowej w niedzielę poinformowało, że „w celu wypełnienia procedur obowiązujących na terenie Królestwa Szwecji dowódca jednostki wystąpił o zgodę na wjazd na terytorium Szwecji z niezbędnym do tego sprzętem (pojazdy, łodzie)”. W komunikacie podano, że MON otrzymał zgodę w sprawie dostępu do terytorium Królestwa Szwecji, zgodnie z przesłaną prośbą.
Ponadto, od chwili wjazdu polskich żołnierzy na terytorium Szwecji, mieli im towarzyszyć żołnierze szwedzkich sił zbrojnych. „Fakt wysłania request for visit oraz odpowiedź strony szwedzkiej oraz asysta szwedzkich żołnierzy w dniu przybycia polskich żołnierzy do Szwecji świadczą o tym, że ministerstwo obrony Szwecji było o całym przedsięwzięciu, w tym jego celu i zakresie, odpowiednio wcześniej poinformowane” – podkreślono dalej.
Czytaj też:
Polscy żołnierze bez pozwolenia w Szwecji? MON: Otrzymaliśmy zgodę. Wszystko było ustalone
Szwedzi twierdzą inaczej
Inną wersję wydarzeń przedstawiają Szwedzi. – Polscy żołnierze nie mieli odpowiedniego pozwolenia, żeby dostać się na terytorium Szwecji od strony wody – skomentował w rozmowie z „Wydarzeniami” Polsatu rzecznik szwedzkich sił zbrojnych Jesper Tengroth. Jak wyjaśnił, polscy komandosi dostali zgodę na podróż wyłącznie drogą lądową. – Z punktu widzenia szwedzkich sił zbrojnych sprawa jest jasna, albo masz zgodę, albo nie masz. Jeśli nie masz odpowiedniego zezwolenia, musimy poinformować szwedzki rząd – dodał.