Charlie Gard choruje na niezwykle rzadką chorobę mitochondrialną, która powoduje zanik mięśni oraz uszkodzenie mózgu. Ponadto, chłopiec nie słyszy, nie może się ruszać, a także ma problemy z przełykaniem. Do tej pory lekarze zdiagnozowali jedynie 16 tego typu przypadków na całym świecie. Rodzice dziecka, Connie Yates oraz Chris Gard zbierali za pomocą portalu crowdfundingowego fundusze na przeprowadzenie eksperymentalnej terapii w Stanach Zjednoczonych. Niewiele nadziei pozostawiały im opinie lekarzy oraz sądu, który powołując się na ekspertyzy przekonywał rodziców chłopca do zaprzestania uporczywego podtrzymywania go przy życiu.
Trybunał w Strasburgu
Do stanowiska lekarzy przychylił się sąd oraz Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Charlie Gard miał zostać odłączony od medycznej aparatury 30 czerwca. Z decyzją sądu nie zgadzali się jednak rodzice, którym udało się odwlec jej wykonanie.
Koniec walki
W poniedziałek 24 lipca Chris Gard i Connie Yates oznajmili jednak, że rezygnują z dalszej walki prawnej o życie syna. Swoją decyzję, podpartą niedającymi nadziei nowymi opiniami medycznymi, ogłosili jeszcze przed ostateczną rozprawą sądu, który miał zdecydować o dalszym losie chłopca. – Dla Charliego jest już za późno, zbyt wiele czasu nam uciekło, doszło do nieodwracalnych zmian w ciele chłopca i jego dalsze leczenie nie daje szans na powodzenie – wyjaśniał reprezentujący rodziców Charlie'ego adwokat Grant Armstrong. Jak podkreślił, ojciec i matka chłopca podjęli „najtrudniejszą decyzję, jaką mogą podjąć rodzice”. – Charlie czekał cierpliwie na leczenie. Z powodu różnych opóźnień, cień szansy, jaki mieliśmy, przepadł – wyjaśnił prawnik. Jak podkreślił, rodzice Charliego nie chcą przedłużań jego cierpień. Sytuację, w jakiej znaleźli się jego klienci, określił mianem „gorszej niż grecka tragedia”.