W ostatnich dniach korowód zdesperowanych ludzi przemaszerował przez błotniste pola, w ucieczce od przemocy. Co najmniej 46 członków Rohingya zmarło w zeszłym tygodniu, gdy łodzie wywróciły się podczas przeprawiania rzeki dzielącej obydwa kraje.
Rohingya to w dużej mierze muzułmańska grupa etniczna, która zamieszkuje stan Arakan w zachodniej części Mjanmy. Plemię zmaga się z poważnymi ograniczeniami podstawowych praw. Teraz jego członkowie masowo uciekają z Mjanmy po tym, jak tamtejsza armia wzięła krwawy odwet za ataki, przeprowadzone przez bojowników Rohingya w minionym miesiącu.
W piątek 25 sierpnia bojownicy Rohingya zaatakowali 24 policyjne punkty kontrolne oraz bazę wojskową, zabijając co najmniej 12 członków sił bezpieczeństwa. Podczas kontrofensywy strzelano do cywilów z helikopterów i podpalano domy. Członkowie Armii Zbawienia Arakan Rohingya, która przeprowadziła ataki na siły birmańskiego rządu, próbowała zablokować mężczyznom ucieczkę ze wsi, żądając, by mieszkańcy zostali i włączyli się do walki. Muzułmańskie wioski wciąż są podpalane, można zatem spodziewać się, że eksodus rozpoczęty w zeszłym miesiącu nieprędko się zakończy.
Amnesty International podała w zeszłym miesiącu, że stan Arakan stanowi dom dla około miliona członków Rohingya, a poza tymi, którzy uciekli, tysiące ludzi stoi w obliczu rosnącego ryzyka przemocy i niedostatecznej ilości żywności. Istnieje obawa klęski humanitarnej.