Napięta sytuacja przed referendum w Katalonii. Kilkaset traktorów w centrum Barcelony

Napięta sytuacja przed referendum w Katalonii. Kilkaset traktorów w centrum Barcelony

Demonstracja zwolenników niepodległości
Demonstracja zwolenników niepodległości Źródło: Newspix.pl / fot. ABACA
Sytuacja w Katalonii staje się coraz bardziej napięta. Na ulice Barcelony i Tarragony wyszli rolnicy, którzy popierają niepodległość regionu. Premier Marano Rajoy twierdzi, że referendum jest nielegalne i niezgodne z konstytucją.

W piątek w centrum Barcelony pojawiło się blisko 400 traktorów. Ciągniki wjechały również do Tarragony (około 500) oraz innych katalońskich miast. W ten sposób rolnicy oraz członkowie spółdzielni spożywczych wyrażali swoje poparcia dla planowanego na 1 października referendum w sprawie niepodległości Katalonii. Demonstranci zapewniali, że wezmą udział w głosowaniu. – Z całego serca popieram niepodległość Katalonii. Koniec z dyktaturą Madrytu. Jestem dumny z tego, że jestem Katalończykiem, a z Hiszpanią nie czuje żadnego związku – mówił jeden z protestujących rolników. Z kolei na wzgórzu Montijuc zorganizowano piknik, w którym uczestniczyli zwolennicy oddzielenia się od Hiszpanii. W imprezie wzięli udział przedstawiciele katalońskiego rządu oraz inicjatorzy referendum. Rząd w Madrycie nadal utrzymuje, że referendum jest nielegalne i niezgodne z konstytucją Hiszpanii.

twittertwittertwitter

Co ciekawe, jedna z czołowych madryckich firm produkujących hiszpańskie flagi zanotowała trzykrotny wzrost sprzedaży. Dobre wyniki to efekt ogłoszenia terminu referendum ws. niepodległości... Katalonii. Można go tłumaczyć faktem, że w Madrycie, stolicy Hiszpanii, nie ma wielu osób kibicujących katalońskim aspiracjom niepodległościowym, nie brak natomiast zwolenników niepodzielności Hiszpanii, którzy - wobec zagrożenia dla niej - chcą manifestować swoje poglądy powiewając flagą.

Przeszukania i kontrole

Kilka dni temu Guardia Civil (Gwardia Narodowa), podlegająca hiszpańskiemu MSW, wtargnęła uzbrojona do budynków należących do katalońskiego rządu w poszukiwaniu dowodów na organizację 1 października referendum w sprawie niepodległości regionu. Jak podaje „El País”, powołując się na źródła policyjne, dokonano 22 kontroli i przeprowadzono 14 zatrzymań. W magazynie ulokowanym w pobliskiej gminie Bigues i Riells znaleziono około 9 milionów egzemplarzy kart do głosowania. Wśród zatrzymanych są urzędnicy Generalitatu wysokiego szczebla, powiązani ze wspomnianymi ministerstwami. Prezydent Katalonii Carles Puigdemont we wtorkowym oświadczeniu skomentował sytuację następująco: „Madryt przekroczył granicę, która oddziela go od autorytarnych rządów „Jest to sytuacja niedopuszczalna. Rząd narusza prawa człowieka. Wprowadzając bezprawne zawieszenie autonomii regionu, łamie się podstawy demokracji” – dodał również.

Prezes katalońskiego Zgromadzenia Narodowego Jordi Sánchez wezwał do oporu bez przemocy przeciw akcji Gwardii Narodowej. „Nadszedł czas. Opieramy się pokojowo. Wyjdziemy, by bronić naszych instytucji bez użycia przemocy” – napisał na swoim koncie na Twitterze.
Rząd w Madrycie nakazał rekwirowanie urn wyborczych oraz kart do głosowania. Ponadto, do Katalonii zostały wysłane specjalne siły policyjne, ponieważ władze Hiszpanii obawiają się, że katalońska policja będzie wykonywać polecenia rządu regionalnego.

Katalończycy podzieleni

Hiszpański parlament uchwalił ustawę o referendum w sprawie niepodległości i przejściowym ustroju „Republiki Katalońskiej”. Głosowanie odbędzie się 1 października. Jeżeli przeważy co najmniej jeden pozytywny głos, wówczas rząd będzie zobowiązany do ogłoszenia niepodległości już w ciągu 48 godzin. Badania sondażowe wskazują na to, że Katalończycy są w tej sprawie podzieleni. Badanie pod koniec lipca wykazało, że 49,4 proc. Katalończyków było opowiedziało się przeciwko niezależności, a 41,1 proc. ją poparło.

Oddzielenie od Hiszpanii oznaczałoby m.in. koniec wpłat do wspólnego budżetu. Katalonia jako jeden z bogatszych regionów po części utrzymuje biedniejsze części kraju takie jak np. Andaluzja. Ewentualna autonomia wiąże się jednak z wieloma poważnymi problemami. Przede wszystkim region przestanie być częścią Unii Europejskiej. Przedstawiciele katalońskiego rządu twierdzą, że podpisanie umowy stowarzyszeniowej to jedynie formalność, jednak sprawa może się okazać bardziej skomplikowana. Aby przyjąć państwo do UE niezbędna jest jednomyślność, a takiej z pewnością nie będzie. Premier Mariano Rajoy jednoznacznie podkreślił, że nie wyrazi zgody na takie rozwiązanie.
Problemów mogą oczekiwać również kibice futbolu, ponieważ FC Barcelona zapewne zniknęłaby z hiszpańskiej Primera Division, a słynne mecze między Barceloną a Realem Madryt przeszłyby do historii. Hiszpańskie media zaznaczają, że rząd w Madrycie z pewnością nie podejmowałby działań mających na celu ułatwienie Katalonii dostosowania się d ewentualnej nowej rzeczywistości politycznej.

Źródło: X-news / El Pais, ABC.es