Relacja Polki mieszkającej w Katalonii na dzień przed referendum: Okupacja szkół, kłótnie w rodzinach i demonstracje

Relacja Polki mieszkającej w Katalonii na dzień przed referendum: Okupacja szkół, kłótnie w rodzinach i demonstracje

Demonstracje w Barcelonie
Demonstracje w Barcelonie Źródło:Newspix.pl / fot. ABACA
– Zmiana zaszła w ciągu ostatniego miesiąca. Teraz naprawdę czuć napięcie – mówi Polka mieszkająca w Katalonii w rozmowie z reporterem radia RMF FM. W niedzielę 1 października w regionie ma się odbyć referendum w sprawie odłączenia Katalonii od Hiszpanii.

Sytuacja w Hiszpanii staje się coraz bardziej napięta. W niedzielę 1 października władze regionalne chcą zorganizować referendum dotyczące niepodległości Katalonii. Premier Mariano Rajoy twierdzi, że hiszpańska konstytucja nie przewiduje takiego rozwiązania, co oznacza, że referendum (jeśli się odbędzie) będzie nielegalne. Szef katalońskiego rządu pokazał kilka dni temu urny do głosowania oraz karty. Jednak Hiszpański Urząd do spraw Ochrony Danych zagroził członkom komisji wyborczych oraz wolontariuszom, że w przypadku korzystania z danych osobowych (a z tym nieodłącznie wiąże się liczenie głosów) grozi kara grzywny w wysokości do 300 tysięcy euro.
Ponadto, jak podaje „El Pais”, ponad 1300 z 2315 szkół w Katalonii, gdzie miały zostać zorganizowane lokale wyborcze, zostało ogrodzonych przez policję. W wielu placówkach przebywają jednak zwolennicy referendum, którzy okupując szkoły nie chcą dopuścić do blokady referendum. Wcześniej władze w Madrycie zarekwirowały blisko 13 milionów kart do głosowania.

Joanna, Polka, która mieszka na co dzień w Katalonii powiedziała w rozmowie z radiem RMF FM, że w ostatnim czasie społeczeństwo bardzo się podzieliło. – Jeszcze kilka miesięcy temu było dużo takiego "środka", ludzi, którzy nie byli ani skrajnie "za" niepodległością, ani skrajnie "przeciw". Ten środek się rozmył. Znajomi opowiadają, że się kłócą w rodzinie, z przyjaciółmi. Wszyscy są skrajnie na tak, albo skrajnie na nie – wyjaśniła.

Jednocześnie wielu Katalończyków podkreśla, że chce, aby głosowanie odbyło się w sposób demokratyczny i bez zakłóceń. – Takiego zdania są jednak tylko ci, którzy popierają oddzielenie się od Hiszpanii. Ci co chcą głosować, to chcą głosować za niepodległością Katalonii, bo jak kogoś to nie obchodzi, to nie będzie w ogóle głosował – tłumaczyła Polka dodając, że do ewentualnych starć może dojść między służbami a biorącymi udział w głosowaniu. – Codziennie o dziesiątej ludzie wychodzą na balkony i o garnki walą jakimiś sztućcami, chodzą ludzie z uwiązanymi flagami na plecach. Teraz są jakieś koncerty z okazji tych świat barcelońskich i każda grupa katalońska, która występuje, ma wielkie flagi i wygłasza ze sceny swoje poglądy – relacjonowała Joanna. w rozmowie z RMF FM.

Jakie konsekwencje niesie ze sobą ewentualna niepodległość Katalonii?

Hiszpański parlament uchwalił ustawę o referendum w sprawie niepodległości i przejściowym ustroju „Republiki Katalońskiej”. Głosowanie odbędzie się 1 października. Jeżeli przeważy co najmniej jeden pozytywny głos, wówczas rząd będzie zobowiązany do ogłoszenia niepodległości już w ciągu 48 godzin. Badania sondażowe wskazują na to, że Katalończycy są w tej sprawie podzieleni. Badanie pod koniec lipca wykazało, że 49,4 proc. Katalończyków było opowiedziało się przeciwko niezależności, a 41,1 proc. ją poparło.

Oddzielenie od Hiszpanii oznaczałoby m.in. koniec wpłat do wspólnego budżetu. Katalonia jako jeden z bogatszych regionów po części utrzymuje biedniejsze części kraju takie jak np. Andaluzja. Ewentualna autonomia wiąże się jednak z wieloma poważnymi problemami. Przede wszystkim region przestanie być częścią Unii Europejskiej. Przedstawiciele katalońskiego rządu twierdzą, że podpisanie umowy stowarzyszeniowej to jedynie formalność, jednak sprawa może się okazać bardziej skomplikowana. Aby przyjąć państwo do UE niezbędna jest jednomyślność, a takiej z pewnością nie będzie. Premier Mariano Rajoy jednoznacznie podkreślił, że nie wyrazi zgody na takie rozwiązanie.
Problemów mogą oczekiwać również kibice futbolu, ponieważ FC Barcelona zapewne zniknęłaby z hiszpańskiej Primera Division, a słynne mecze między Barceloną a Realem Madryt przeszłyby do historii. Hiszpańskie media zaznaczają, że rząd w Madrycie z pewnością nie podejmowałby działań mających na celu ułatwienie Katalonii dostosowania się d ewentualnej nowej rzeczywistości politycznej.

Czytaj też:
Napięta sytuacja przed referendum w Katalonii. Kilkaset traktorów w centrum Barcelony

Źródło: RMF FM