– Po raz pierwszy w historii doświadczyliśmy brutalności policji tylko dlatego, że chcieliśmy niepodległości – podkreślał w przemówieniu Carles Puigdemont. – Katalonia została poniżona – dodawał. Przyznał też, że ostatnie lata były pod względem prześladowań „gorsze niż wcześniejszych 40 lat”. Potępił autorytarne dążenia hiszpańskich władz do centralizacji kraju oraz brutalną akcję policji z 1 października. Zwrócił uwagę, że była ona wymierzona w „największe i najbardziej pokojowe” demonstracje.
Pomimo działań władz centralnych, Puigdemont zapewniał, że chce zmniejszać napięcie. – Mieszkańcy Katalonii chcieli zdecydować o swojej przyszłości w sposób pokojowy. Referendum niepodległościowe nie napotkało podobnych przeszkód w Szkocji – mówił. – Jesteśmy normalnymi ludzi, nie terrorystami. Nie mamy nic przeciwko Hiszpanii i jej narodowi, ale nic nie zostało zrobione, aby poprawić nasze relacje – tłumaczył. Diodawał, że Katalonia ma prawo być niepodległym krajem, a odłączenie od Hiszpanii zostało wybrane przez większość jej mieszkańców. Zapowiedział, że będzie ubiegał się o prawo do ogłoszenia niepodległości, ale będzie też chciał tymczasowo zawiesić jej deklarację.