Brytyjczycy nie kryją zdziwienia informacjami ujawnionymi przez bulwarówkę „The Sun”, której dziennikarze wpadli na trop skazanej za terroryzm kobiety. Okazuje się, że po opuszczeniu więzienia 33-letniej obecnie Mulumebet Girma udało się znaleźć pracę w Radzie Miasta Southwark w Londynie. Skazana za pomocnictwo w zamachu na londyńskie metro kobieta pracowała tam aż przez 4 lata. Jej współpracownicy nie mieli pojęcia, że w lipcu 2005 roku pomagała szwagrowi, który próbował zdetonować bombę w metrze. Umożliwiła mu ucieczkę do Brighton, skąd dostał się do Paryża. Ostatecznie w ręce policji wpadł dopiero w Rzymie.
Kobieta swego czasu zajmowała się także modellingiem. Współpracownicy zwracali uwagę na jej wyjątkową urodę, oferując jej nawet udział w kampanii informacyjnej. Była terrorystka znalazła się na oficjalnych plakatach. Koledzy i koleżanki z biura nie mieli pojęcia, że mają do czynienia z byłą więźniarką. Od czasu jej zatrudnienia w urzędzie Southwark 2013 roku, nie było z nią żadnych problemów. Rzecznik urzędu zapewnia, że jej zatrudnienie nie wpłynęło na bezpieczeństwo londyńczyków. – Girma nie miała dostępu do poufnych informacji, a na jej komputerze nie zostało znalezione nic podejrzanego – oświadczał.
– Jak tylko jej przeszłość wyszła na jaw, podjęliśmy zdecydowane działania i rozwiązaliśmy umowę – powiedziała dyrektor wykonawcza Rady Miasta Southwark Eleanor Kelly. Z wymierzonych jej 10 lat kary Mulumebet Girma odsiedziała jedynie 5 (sąd uwzględnił apelację obrony). Jej siostra i jednocześnie żona niedoszłego zamachowca skazana została na 11 lat i 9 miesięcy w więzieniu. Nadal odsiaduje wyrok.