Zaginięcie zgłosił na policję ojciec alpinisty. Twierdził on, że syn udał się na wspinaczkę 4 listopada. Dwa dni później przestał dawać znaki życia. Jak się okazało, mężczyzna wpadł w dużą szczelinę, przykrytą ponad 1,5-metrową warstwą śniegu, która nie wytrzymała ciężaru alpinisty. 45-latek w wyniku upadku zranił się w ramię, odniósł też obrażenia kostki.
Mężczyzna miał przy sobie telefon komórkowy i wiele razy próbował wezwać pomoc. Zły zasięg uniemożliwiał mu jednak połączenie się ze służbami ratunkowymi. Dopiero 8 listopada, po paru dniach uwięzienia w szczelinie, udało mu się dodzwonić na linię alarmową. Rozmowa trwała „mniej niż sekundę” - twierdzi Bernhard Magritzer z policji, ponieważ połączenie ze względu na bardzo słaby zasięg zostało zerwane.
Galeria:
Zdjęcia z akcji ratowniczej
Sprawa zaginięcia została wcześniej zgłoszona przez ojca alpinisty i służby domyśliły się, że połączenie może pochodzić od 45-latka. Podjęto poszukiwania na terenie masywu górskiego Dachstein. Mężczyzna udostępnił swoją lokalizację GPS, co pozwoliło ratownikom go odnaleźć. Akcję poszukiwawczą rozpoczęto wieczorem, 8 listopada. Przeciągnęła się ona jednak, z powodu złych warunków pogodowych i ryzyka lawiny.
Alpinista został przetransportowany śmigłowcem do szpitala, gdzie stwierdzono u niego hipotermię. Lekarze ocenili stan 45-latka jako stabilny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.