W Korei Południowej żyją wciąż 32 kobiety, które w czasie wojny nazywane były w domach publicznych „kobietami-pocieszycielkami” i zmuszane były do pracy w tych miejscach.
Japońska kolonizacja Półwyspu Koreańskiego w latach 1910-1945 oraz spuścizna II Wojny Światowej, pozostają bardzo wrażliwymi i kontrowersyjnymi kwestiami w Korei Południowej.
Song Shin-do urodziła się w Korei Południowej i przez siedem lat zmuszana była przez japońskie wojsko do seksualnego niewolnictwa – twierdzi koreańska Rada Kobiet, która powołana została do badania kwestii niewolnictwa seksualnego praktykowanego w tamtych czasach przez Japonię. Rada przekazała także informację o śmierci Song.
W 1993 roku Song Shin-do złożyła pozew w Sądzie Okręgowym w Tokio, domagając się od państwa oficjalnych przeprosin i odszkodowania od rządu Japonii. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, jednak ten oddalił jej apelację w 2003 roku, tłumacząc że Japonia nie jest prawnie zobowiązana do zapłaty za cierpienie kobiety, gdyż wygasła 20-letnia ranga ograniczeń.
Niektórzy japońscy ultrakonserwatyści zaprzeczają, jakoby kobiety zmuszane były do pracy w domach publicznych. Japońskie władze tłumaczą z kolei, że kwestia odszkodowań dla kobiet została podniesiona w traktacie z 1965 roku z Koreą Południową.
Japonia domaga się, aby Korea Południowa usunęła posąg w pobliżu japońskiego konsulatu w Busan, upamiętniający „kobiety-pocieszycielki”, a także drugi, który umiejscowiony jest w pobliżu japońskiej ambasady w Seulu.