Widział, jak 13 dzieci maszeruje nocą po domu. „Były jak sklonowani kultyści, gadały jak roboty”

Widział, jak 13 dzieci maszeruje nocą po domu. „Były jak sklonowani kultyści, gadały jak roboty”

Dom Turpinów w Kalifornii
Dom Turpinów w Kalifornii Źródło: Google
W amerykańskich mediach pojawiają się kolejne relacje sąsiadów Davida i Louise Turpin – przerażającej pary, która więziła w domu 13 swoich dzieci. Rozmówca „New York Post” twierdzi, że Turpinowie musztrowali swoje potomstwo.

Galeria:
Dramat 13 dzieci. Rodzice więzili je w domu

Dramatyczne położenie 13 dzieci Davida i Louise Turpin wyszło na jaw w niedzielę 14 stycznia, kiedy 17-letniej córce pary udało się uciec z niewoli i zadzwonić pod numer alarmowy z telefonu znalezionego w domu. Jak przekazało mediom biuro szeryfa z Riverside County, nastolatka powiadomiła służby o skrajnych warunkach, w jakich przetrzymywano ją i jej rodzeństwo. W policyjnym komunikacie podkreślono, że z powodu niedożywienia „17-latka wyglądała na 10 lat”.

Tragedia rozgrywała się w mieście Perris w południowej Kaliforni, 60 kilometrów od Los Angeles. Turpinowie przeprowadzili się tam z Teksasu ze względu na problemy finansowe i bankructwo. Większość sąsiadów tej 15-osobowej rodziny przyznaje w rozmowach z mediami, że nie zdawała sobie sprawy z liczby dzieci mieszkającej w cichym domu Turpinów. „New York Post” dotarł do mężczyzny, który przed laty był sąsiadem opisywanej rodziny, kiedy ta mieszkała jeszcze w miejscowości Murieta.

„Kojarzyli mi się z jakimś kultem” – mówił mężczyzna, żyjący po drugiej stronie ulicy. „Maszerowali tam i z powrotem po piętrze w nocy. Światło było cały czas zapalone i widziało się maszerujące w te i we wte dzieciaki” – opisywał. Jako pracownik lokalnego szpitala, wracał późno z pracy i czasami odnotowywał ten dziwny ruch na piętrze u Turpinów jeszcze o godzinie 3 w nocy. Zaznacza jednak, że razem z żoną nigdy nie odnotowali niczego, co kazałoby im zawiadomić policję.

„Moja żona nazywała ich klonami. Mówili jak roboty – monotonnie i w tym samym czasie” – opisywał doświadczenia małżonki pracującej w sklepie spożywczym, w którym spotykała dzieci Davida i Louise. Jak podkreślał, po przeprowadzce rodzina zostawiła mnóstwo śmieci na podjeździe. „Była cała masa czarnych toreb ze śmieciami” – opisywał. „Nigdy nie widziałem tam żadnych zabawek ani rowerów” – dodawał.

Dwa bankructwa

Dziennikarze ustalili, że Turpinowie od pewnego czasu mieli problemy finansowe. Do 2010 roku ojciec pracował dla firmy Lockheed Martin, później dla Northrop Grumman. Razem z bezrobotną żoną bankrutował dwa razy. Z dokumentów dotyczących tamtej sprawy wynika, że w 2011 roku zarabiał samodzielnie 140 tys. dolarów. Wydatki na wielodzietną rodzinę przynosiły jednak ponad tysiąc dolarów straty każdego miesiąca. Prawnik, który przeprowadził Turpinów przez bankructwo, razem z żoną nazwał ich "bardzo miłymi ludźmi z wysokim mniemaniem o swoich dzieciach".

O trudnych warunkach życia wnuków nie wiedzieli rodzice Davida. Dopytywani przez dziennikarzy twierdzili, że podczas ostatniej wizyty przed kilkoma laty spotkali się ze "szczęśliwą rodziną". Opowiadali, jak ich syn uczył w domu swoją gromadkę, zamiast posyłać potomstwo do szkoły. Nauka miała polegać głównie na zapamiętywaniu długich cytatów z Biblii. Niektóre dzieci starały się poznać całą jej treść na pamięć.

Rodzice więzionych dzieci: 57-letni David Allen Turpin i 49-letnia Louise Anna Turpin trafili do aresztu. Obydwoje usłyszeli zarzuty torturowania i stworzenia zagrożenia dla życia dzieci. Wszyscy ich podopieczni trafili do szpitali.

Czytaj też:
Horror w Kalifornii. Łańcuchy, brud i 13 dzieci więzionych w domu przez rodziców

Źródło: New York Post