Kosowo dzieli Europę

Kosowo dzieli Europę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jestem za, ale przeciw – to powiedzenie Lecha Wałęsy najlepiej charakteryzuje dzisiejsze spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych, w odniesieniu do Kosowa i reszty Serbii. Choć w oficjalnych konkluzjach jest mowa o pełnym poparciu wspólnoty dla działań Marti Ahtisaariego, przedstawiciela ONZ w sprawie statusu Kosowa, wiadomo, że w sprawie niepodległości Kosowa unia jest coraz bardziej podzielona.
Jak mówią unijni dyplomaci, bardzo burzliwą debatę o Kosowie i planie Ahtisaarego, który de facto zakłada niepodległość dla tej serbskiej prowincji, rozpoczęła... Słowacja. Szef słowackiego MSZ skrytykował pomysł przyznania Kosowu niepodległości i poparli go także dyplomaci z Hiszpanii, Grecji, Cypru, Włoch, Rumunii. Polska, jak niedawno przyznał prezydent Lech Kaczyński, także widzi przyszłość Kosowa w ramach Serbii. To spotkanie szefów dyplomacji pokazuje, że konsekwencje wywalczonej zbrojnie niepodległości dla Kosowa zaczynają wreszcie docierać do coraz większej liczby krajów. Z oczywistych względów niepodległe Kosowo przyprawia o ból głowy Hiszpanię (Baskowie i Katalończycy chcą pójść kosowskim śladem), Rumunię (silna mniejszość węgierska w Transylwanii oraz niepokój o los Mołdawii i Nadniestrza), Słowację (także mniejszość węgierska) i Grecję. Ale także inne kraje europejskie uzmysławiają sobie, że niepodległe Kosowo wywoła efekt domina nie tylko na Bałkanach (południe Serbii i zachodnia Macedonia, zamieszkałe przez Albańczyków już zaczęły proces secesji), ale i w innych częściach Europy.

Choć brzmi to na pozór absurdalnie, to największym beneficjentem wolnego Kosowa będzie Rosja. Moskwa bawi się teraz w grę pozorów, oficjalnie udaje, że się sprzeciwia niezależności dla Prisztiny, ale tak naprawdę jest ona jej na rękę. W przyszłości będzie to mogła wykorzystać dla oderwania od Gruzji Osetii, secesji Abchazji, Nadniestrza itd. Może nie zrobi tego za rok czy za pięć lat, ale w dalszej przyszłości na pewno. W długoterminowej perspektywie na niezależności dla Kosowa straci jego największy adwokat, USA. Ameryka straci bowiem swoje wpływy na zakaukaziu – gdy np. Rosja osłabi Gruzję.

Unia Europejska ma z Kosowem twardy orzech do zgryzienia bo to ona już za kilka lat weźmie na swoje barki odpowiedzialność za nadzorowanie sytuacji w prowincji. A np. sobotnie zamieszki w Prisztinie pokazują, że Albańczycy nie będą pokornie słuchać instrukcji Brukseli wychodząc z założenia, że kto ma broń, ten ma rację. Tego jednak zdają się niestety nie dostrzegać Niemcy. Szef niemieckiej dyplomacji Walter Steinmaier podczas rozmów w Belgradzie dalej zachowywał się jakby miał naprzeciwko siebie Slobodana Miloszevicia i groził, groził, groził...