„The Telegraph” o polskiej mafii śmieciowej i brytyjskim plastiku. „Ile z tego skończyło w płomieniach?”

„The Telegraph” o polskiej mafii śmieciowej i brytyjskim plastiku. „Ile z tego skończyło w płomieniach?”

Pożar składowiska opadów w Zgierzu
Pożar składowiska opadów w Zgierzu Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ NIEWIADOMSKI
„Polska mafia śmieciowa za miliony przyjmowała brytyjskie plastikowe odpady - ile z tego skończyło w płomieniach?” – pyta „The Telegraph”. Brytyjski dziennik pochyla się nad problemem płonących w Polsce składowisk śmieci, do których trafiały odpady z Wysp.

Dziennikarz „The Telegraph” James Rothwell przypomina pożar składowiska w Zgierzu sprzed dwóch miesięcy, którego skutki widać do dziś. Pisze o „wszechobecnym swędzie palonego plastiku, uderzającym w gardło i nozdrza”. „Niestety, piekło w Zgierzu nie było jedynym – w ostatnich miesiącach w Polsce było ponad 60 podobnych – i co najbardziej niepokojące, były ono napędzane, przynajmniej częściowo, przez plastik w brytyjskich gospodarstw” – czytamy w artykule.

12 tys. ton plastiku

„The Telegraph” podkreśla, że po tym, jak Chiny wprowadziły zakaz importu plastiku w celach recyklingowych, Wielka Brytania zaczęła co roku wysyłać 12 tys. ton plastiku rocznie do Polski. Zauważa przy tym, że nasz system jest „pogrążony w korupcji i ewidentnie niedostosowany do tego zadania”. W materiale mowa jest o „mafii śmieciowej”, która za milionowe łapówki przyjmowała śmieci z krajów, które chciały się pozbyć plastiku. Dziennikarz ocenia, że niskie ceny musiały oznaczać, że śmieci będą po prostu palone, a nie recyklingowane. Mimo tego handel trwał.

Rothwell przytacza słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który zagroził, że Polska wprowadzi zakaz wwozu odpadów z innych krajów do czasu, aż upora się z problemem. Kontrastuje je ze słowami Simona Ellina z UK Recycling Association, który ostrzega, że Wielka Brytania nie poradzi sobie sama z recyklingiem takiej ilości śmieci, którą produkuje. Podkreśla przy tym, że brytyjskie przedsiębiorstwa nie są w stanie konkurować z niskimi kosztami w Chinach i Polsce.

Kto zawinił w Zgierzu?

W części artykułu poświęconej składowisku w Zgierzu, dziennikarz przytacza stanowiska m.in. zastępcy prezydenta miasta Bohdana Baczaka. Twierdzi on, że alarmował o podejrzanej działalności i nieoznakowanych ciężarówkach przyjeżdżających na wysypisko, ale jego głos pozostawał bez echa. Wojciech Brzeski, który wydawał zgodę na przyjmowanie odpadów, zrzuca winę na przepisy, które nie dają mu wystarczającej władzy do odrzucania zgłoszeń i monitorowania tego, co dzieje się z odpadami. – Od kiedy Chiny przestały przyjmować śmieci, wydawaliśmy coraz więcej zezwoleń. Część z nich dotyczyła legalnej działalności, a część nielegalnej, gdzie chodziło tylko o składowanie odpadów i branie za to pieniędzy – przyznaje.

Właściciele Green-Tec Solutions, firmy odpowiedzialnej za składowisko w Zgierzu, zaprzeczają w rozmowie z „The Telegraph” jakoby mieli przyjmować nielegalnie odpady, a następnie sprowokować pożar. – Nie jesteśmy bez winy. Może przyjęliśmy zbyt wiele śmieci w zbyt krótkim czasie, nim byliśmy gotowi – przyznaje współwłaściciel firmy, Sebastian Pawlak.

Moralność Brytyjczyków

„Bałagan w Polsce prowokuje poważne pytania o to, czy brytyjskie firmy wypełniają swoje moralne i prawne zobowiązania” – konstatuje autor. Defra, brytyjski urząd ds. środowiska, z jednej strony zabiega o to, by zmniejszać ilość wysłanych za granicę śmieci, a z drugiej naciska na firmy, by monitorowały proces recyklingu od początku do końca. – Każdy przypadek niewłaściwego składowania śmieci (przywiezionych z UK – red.), powinien zostać zbadany przez polskie władze – twierdzi cytowany w materiale rzecznik Defry. „Problem leży w tym, że – jak pokazuje pożar w Zgierzu – łatwiej powiedzieć, niż zrobić” – podsumowuje dziennikarz „The Telegraph”.

Czytaj też:
Zapadł wyrok na Ostrowice. Najbardziej zadłużona gmina w Polsce zostanie zlikwidowana

Źródło: The Telegraph