Chorwaci wciąż nie zrealizowali Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego w sprawie Gawłowskiego

Chorwaci wciąż nie zrealizowali Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego w sprawie Gawłowskiego

Stanisław Gawłowski
Stanisław Gawłowski Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Cztery miesiące temu wystosowano Europejski Nakaz Dochodzeniowy, dotyczący przeszukania chorwackiego apartamentu, który ma należeć do posła Gawłowskiego. Zgodnie z aktem notarialnym i księgami wieczystymi należy on jednak do teściów jego pasierba, a więc osób niespokrewnionych z byłym skarbnikiem Platformy Obywatelskiej.

Prokuratura, z której przedstawicielami kontaktowali się dziennikarze RMF FM, odmówiła komentarza w tej sprawie. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że śledczy mają nadzieję znaleźć w mieszkaniu dowody, na to, że faktycznie należy ono do polityka . Chorwacka policja nie odpowiedziała jednak na wystawiony przez polskich śledczych Europejski Nakaz Dochodzeniowy. Instytucja ta miała w założeniu ujednolicić i przyśpieszyć procedury związane z prowadzeniem międzynarodowego śledztwa.

Równolegle toczy się postępowanie, mające na celu ustalenie skąd pochodziły pieniądze, za które kupiono mieszkanie. Prokuratura chce ustalić, czy akt notarialny został podpisany przez teściów pasierba Gawłowskiego, czy przez samego posła. Zdaniem śledczych, Gawłowski miał przyjąć nieruchomość jako łapówkę od Bogdana K., apartament wart jest około 200 tys. złotych.

Sprawa Gawłowskiego

Prokuratura podawała, że ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że w sierpniu 2011 roku ówczesny poseł i wiceminister środowiska Stanisław G. przyjął w swoim domu korzyść majątkową w postaci co najmniej 170 tysięcy złotych w gotówce od jednego z przedsiębiorców. W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.

Wiceminister miał także nakłaniać przedsiębiorcę do wręczenia dyrektorowi Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji łapówki w kwocie co najmniej 200 tysięcy złotych. Argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku. Pieniądze zostały przekazane, a dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji Tomasz P. jest obecnie jednym z głównych podejrzanych w tzw. „aferze melioracyjnej” i został tymczasowo aresztowany.

Zegarki za stanowisko

Jak wynika z ustaleń śledztwa, poseł Stanisław G. przyjął ponadto korzyść majątkową w postaci dwóch zegarków marki Tag Heuer o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Otrzymał je w czerwcu 2011 roku od zastępcy dyrektora do spraw Administracji, Informatyki, Marketingu i Współpracy z Zagranicą w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej Łukasza L. W zamian deklarował utrzymanie przez Łukasza L. stanowiska zastępcy dyrektora w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad którym to Instytutem Stanisław G. sprawował nadzór jako Sekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska.

Zegarki te zostały wskazane wcześniej Łukaszowi L., poprzez wysłanie mu ich zdjęć drogą mailową. Prywatny adres mailowy Łukasza L. został uprzednio przekazany Stanisławowi G. przez oskarżonego między innymi o przestępstwa korupcyjne w innym postępowaniu karnym Mieczysława O., który od 1 czerwca 2006 roku do 31 maja 2015 roku pełnił funkcję Dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej i był przełożonym Łukasza L. Zegarki zostały dostarczone Stanisławowi G. do Ministerstwa Środowiska przez jednego z kierowców Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w zapakowanej torbie z napisem: „Do rąk własnych”. Oba zegarki Stanisław G. nosił później na rękach.

Ujawnienie tajemnicy i plagiat

Prokuratura ogłosiła ponadto posłowi Stanisławowi G. zarzut ujawnienia nieuprawnionej osobie informacji niejawnej o klauzuli „zastrzeżone”. Dotyczyła ona pisma skierowanego przez Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do Ministra Środowiska. Niejawne informacje zawarte w tym dokumencie Stanisław G. przekazał innemu podejrzanemu. Takie bezprawne działanie ówczesnego wiceministra środowiska naruszyło prawidłowe wykonywanie zadań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w zakresie rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw.

Poseł usłyszał także zarzut popełnienia plagiatu w pracy doktorskiej, którą obronił w Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi, uzyskując w marcu 2011 roku tytuł doktora nauk ekonomicznych. Z zeznań świadków, a także z opinii biegłych wynika, że przygotowując pracę doktorską, przywłaszczył sobie autorstwo cudzych utworów.

Czytaj też:
Gawłowski wyszedł z aresztu. „Żądam od prokuratury ujawnienia wszystkich dotyczących mnie dokumentów”