Jak podaje BBC, do tego zdarzenia doszło w lipcu 2016 roku. Natasha Ednan-Laperouse wraz ze swoim ojcem oraz przyjaciółką pojawili się na londyńskim lotnisku Heathrow, skąd mieli odlecieć do Nicei. 15-letnia wówczas Natasha kupiła w sklepie Pret a Manger w hali odlotów bagietkę. Z informacji na etykiecie wynikało, że kanapka zawiera oliwki, karczoch i pastę tapenadę. Natasha podczas lotu dostała wstrząsu anafilaktycznego. Mimo, że ojciec zaaplikował jej dwa zastrzyki z adrenaliną, zmarła w szpitalu w Niecei.
Cierpienie rodziny
Ojciec nastolatki, Nadim Ednan-Laperouse, który jest właścicielem firmy produkującej zabawki Wow Toys przyznał w przekazanym mediom oświadczeniu, że „codzienna bitwa i ból są nie do opisania”. „Jako rodzina składająca się obecnie z trzech osób: mojej żony, syna oraz mnie, wciąż staramy się przywyknąć do życia bez naszej ukochanej dziewczyny. Wszystko, co mówimy i robimy przypomina nam, że nie ma jej z nami: pusta sypialnia, szkolny mundurek zawieszony w szafie, jej torba na wakacje w Nicei, która nigdy nie została rozpakowana” - stwierdził Ednan-Laperouse.
W poniedziałek 24 września rusza proces w sprawie śmierci 15-latki. Sąd ustali, czy ktoś ponosi winę za sytuację sprzed dwóch lat. Rzecznik prasowy Pret a Managr przyznał, że sezam nie stanowił posypki do pieczywa, tylko znajdował się w bułce. Podkreślił także, że produkty marki nie mają indywidualnego oznakowania z uwzględnieniem alergenów. Zamiast tego, na półkach i przy punktach kasowych znajduje się informacja o tym, że na temat alergenów można porozmawiać z kierownikiem. Stosowne informacje na temat substancji uczulających można przeczytać także w opracowaniu dostępnym w sklepie lub na stronie internetowej.
Czytaj też:
Rzucił w kolegę plasterkiem sera żółtego. 13-latek zmarł