Jeżeli księżniczka Ubolratana Rajakanya zostałaby premierem Tajlandii, oznaczałoby to zerwanie z tradycją tajskiej rodziny królewskiej, która od zawsze pozostawała poza polityką. Analitycy twierdzą, że wydane przez króla Rama X oświadczenie może doprowadzić do wykluczenia jego siostry z ubiegania się o fotel premiera przez komisję wyborczą. Planowane wybory są pierwszą szansą Tajlandii na powrót do ustroju demokratycznego, po tym jak w 2014 roku władze w kraju przejęli wojskowi.
W oświadczeniu pałacu, które nadano we wszystkich tajlandzkich sieciach telewizyjnych, król Rama X zaznaczył, że pomimo, iż księżniczka zrezygnowała z jej królewskich tytułów na piśmie, wciąż zachowuje swój status i jest członkiem dynastii Chakri. „Zaangażowanie wysokiej rangi członka rodziny królewskiej w politykę uważane jest za działanie sprzeczne z tradycjami, obyczajami i kulturą narodu, dlatego postrzegane jest za wyjątkowo nie na miejscu” – podkreślił król. W oświadczeniu zacytowano też fragment konstytucji kraju, w którym znajduje się zapis, że monarchia powinna zachować neutralność polityczną.
Kilka godzin po oświadczeniu króla, Ubolratana Rajakanya w postach na Instagramie broniła swojej decyzji o kandydowanie na urząd premiera. Zaznaczyła, że zrezygnowała ze wszystkich swoich królewskich tytułów i żyje teraz, jak „zwykła osoba”. Podkreśliła, że chce wykorzystać swoje prawa, które należą się jej jako obywatelowi. Dodała, że swoje zadania chce wykonywać z determinacją i szczerością dla pomyślności Tajlandczyków.
Czytaj też:
Brazylijska polityk w ogniu krytyki. Zarzuca jej się... zbyt skąpy strójCzytaj też:
Putin będzie zaproszony na obchody 1 września? „Taka będzie rekomendacja”Czytaj też:
Minister podpisała rozporządzenie, wzrosną wynagrodzenia dla nauczycieli. O ile?