Śmierć kolejnego turysty na Dominikanie. W sprawę włącza się FBI

Śmierć kolejnego turysty na Dominikanie. W sprawę włącza się FBI

Resort na Dominikanie, zdjęcie ilustracyjne
Resort na Dominikanie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / suger9020
Jeszcze do niedawna Dominikana kojarzyła się Amerykanom z egzotycznymi wakacjami. Ostatnie przekazy medialne wskazują jednak na to, że rajski wypoczynek może zakończyć się tragicznie.

Robert Wallace poleciał w kwietniu na Dominikanę razem ze swoją żoną i przyjaciółmi. Był zameldowany w ośrodku Hard Rock Hotel & Casino, dysponującym minibarkiem z szeroką oferta alkoholi. Po wypiciu szkockiej whisky poczuł się źle i wylądował w szpitalu. Zmarł trzy dni później. Rok wcześniej w tym samym hotelu zmarł inny obywatel USA, David Harrison. Na tym nie koniec, ponieważ wśród sześciorga amerykańskich turystów, którzy w tajemniczych okolicznościach zmarli na Dominikanie, jest Yvette Monique Sport. Chociaż od śmierci kobiety minął niemal rok, rodzina wciąż nie otrzymała raportu z sekcji zwłok.

Jak podaje CBS News, sprawą postanowiło zająć się FBI. Agenci chcą współpracować z dominikańskimi władzami by ustalić okoliczności tajemniczych zgonów. Do sprawy włączono również dyrektorów ośrodków, w których umarli turyści. Przedstawiciele branży podkreślają, że ujawniane przez media historie zdążyły już negatywnie odbić się na lokalnej gospodarce. Co roku Dominikanę odwiedza niemal siedem milionów turystów, z czego większość przylatuje ze Stanów Zjednoczonych. Ostatnie doniesienia medialne raczej nie stanowią dobrej reklamy dla kurortów działających na wyspie.

Inne tajemnicze zgony

Na początku czerwca amerykańskie media przekazały informacje na temat innych tajemniczych zgonów turystów, którzy wypoczywali na Dominikanie. Wśród nich jest 41-letnia psychoterapeutka, spędzająca wakacje ze swoim mężem.

Jak podaje Fox News, pochodząca z Pensylwanii Miranda Schaup-Werner przyjechała do hotelu Bahía Príncipe w La Romana na Dominikanie w drugiej połowie maja. Towarzyszył jej mąż, który w rozmowie z mediami wyjaśnił, co stało się z jego żoną. 25 maja kobieta wypoczywała w pokoju, racząc się drinkiem z minibaru. Po chwili krzyknęła i upadła na podłogę. Mąż rozpoczął reanimację i wezwał personel hotelowy. Na miejscu pojawili się również ratownicy medyczni, którzy zaaplikowali kobicie zastrzyk adrenaliny, zwykle stosowany przy ciężkich reakcjach alergicznych. Niestety, Schaup-Werner nie udało się uratować. 41-latka zmarła przed przewiezieniem do szpitala.

Identyczne wyniki sekcji zwłok

Dyrekcja hotelu wydała oświadczenie w sprawie śmierci Amerykanki. Podkreślono w nim, że kobieta w przeszłości chorowała na serce, o czym w rozmowie z dominikańskimi władzami miał poinformować jej mąż. Mężczyzna pytany o tę kwestię przez Fox News przyznał, że wprawdzie 15 lat temu u jego żony zdiagnozowano schorzenie, ale leczenie przyniosło zamierzony efekt i kobieta nie uskarżała się już na żadne dolegliwości. Dodał, że dyrekcja hotelu próbuje wprowadzić w błąd opinię publiczną na temat tego, co stało się z Schaup-Werner. Sekcja zwłok wykazała niewydolność oddechową i obrzęk płuc, który spowodowany był nadmiarem płynu. Co ciekawe, takie same wyniki podano po autopsji Edwarda Nathaniela Holmesa oraz Cynthii Day. Para zmarła w tym samym hotelu, pięć dni po śmierci 41-latki.

Holmes i Day zameldowali się w ośrodku 25 maja czyli w dniu, w którym zmarła Schaup-Werner. Hotel mieli opuścić 30 maja, jednak nie zeszli do recepcji, by się wymeldować. Wtedy do pokoju udał się jeden z pracowników, który znalazł ciała Amerykanów. Policjanci przekazali, że w pomieszczeniu znaleziono kilka butelek leków na nadciśnienie, ale nie byli w stanie wyjaśnić, dlaczego para zmarła w tym samym czasie.

Śmierć innych turystów

Opisywane przypadki nie są jedynymi tego typu wydarzeniami, jakie ostatnio miały miejsce na Dominikanie. Na początku kwietnia pisaliśmy o parze nowojorczyków, którzy nie wrócili do kraju w planowanym terminie. Portia Ravenelle i Orlando Moore z Mount Vernon w stanie Nowy Jork od 23 marca spędzali urlop w ośrodku Grand Bahia Principe Cayacoa w Samanie. Turyści zaginęli w drodze na lotnisko w Santo Domingo.

Policja na Dominikanie poinformowała, że ustaliła losy zaginionych nowojorczyków. Samochód wypożyczony przez parę miał być znaleziony na dnie Morza Karaibskiego w pobliżu drogi na lotnisko w Santa Domingo. Jak poinformowała policja samochód miał nosić ślady uczestnictwa w wypadku.

27 marca, do lokalnego szpitala trafiła, odnaleziona na autostradzie, nieprzytomna kobieta z wieloma obrażeniami. Zmarła 4 kwietnia po ośmiu dniach pobytu w szpitalu. 31 marca odnaleziono także rozkładające się ciało mężczyzny, na brzegu morza, około 30 kilometrów od miejsca wypadku. Rzecznik prasowy dominikańskiej policji, płk Frank Félix Durán Mejia, stwierdził, że ofiary mają podobne cechy do zaginionych Amerykanów.

Czytaj też:
Hiszpania. Turysta z Wielkiej Brytanii nie żyje. W hotelu zostawił telefon i paszport

Źródło: CBS News