Jak podaje agencja Reutera, obecnie w Tunezji przypada szczyt sezonu turystycznego. Władze kraju mają nadzieję, że odwiedzi ich rekordowa liczba turystów, chociaż ostatnie wydarzenia mogą skutecznie zniechęcić potencjalnych przyjezdnych. W czwartek w Tunisie doszło do dwóch zamachów bombowych. Pierwszy zamachowiec-samobójca wysadził się przy policyjnym patrolu na ulicy Charlesa de Gaulle'a w centrum miasta. Śmierć poniósł jeden z mundurowych, a drugi został rannych. Co najmniej trzech cywili odniosło obrażenia.
Krótko po tym druga osoba przeprowadziła zamach nieopodal komisariatu policji w dzielnicy al-Qarjani. W wyniku tego ataku cztery osoby zostały ranne. Na miejscu pojawiły się już jednostki specjalne. Wciąż nie wiadomo, kto stoi za atakami.
Czwartkowy atak oznacza, że sytuacja w Tunezji znowu staje się napięta. Przypomnijmy, po krwawych zamachach z 2015 roku wprowadzono stan wyjątkowy, dzięki któremu bezpieczeństwo w kraju wzrosło. Pierwszym atakiem po wprowadzeniu nowych środków był ten z października 2018 roku. Wówczas zamach w centrum Tunisu przeprowadziła kobieta. W wyniku eksplozji rannych zostało 15 osób, w tym 10 policjantów.
Czytaj też:
Katastrofa samolotu w Rosji. An-24 uderzył w budynek po awaryjnym lądowaniu