Politycy żerują na płonącej Amazonii

Politycy żerują na płonącej Amazonii

Demonstracja w celu obrony lasów Amazonii
Demonstracja w celu obrony lasów Amazonii Źródło: Newspix.pl / SWNS
Ognia trawiącego amazońską dżunglę nie zatrzymają międzynarodowe apele, tylko solidny deszcz.

W sprawie pożarów w Amazonii głos zabrali już wszyscy: celebrytki oznaczyły to i owo w mediach społecznościowych, papież Franciszek wydał apel a zgromadzeni na szczycie G7 ważni politycy zapałali świętym oburzeniem. Prym wśród nich wiedzie francuski prezydent Emanuel Macron, grożąc zablokowaniem umowy o wolnym handlu między UE a Ameryką Łacińską, jeśli kraje Amazonii nie zrobią porządku z ogniem. Obecny na szczycie G7 w Biarritz prezydent USA wytknął nawet Macronowi, że skupia się na niszowych z punktu widzenia świata tematach, żeby przypodobać się francuskim wyborcom.

Choć Trump ma pewnie rację, co do ukrytych intencji Macrona, to w jednej, zasadniczej kwestii się jednak myli: pożar Amazonii to nie jest niszowy temat. Podobnie jak nie jest nim rabunkowa polityka, prowadzona przez brazylijskiego prezydenta Jaira Bolsonaro, który dał zielone światło do dzikiego wyrębu tropikalnej puszczy. To główna przyczyna pożarów Amazonii – gdyby lasy pozostały nietknięte, ognia nie dałoby się zaprószyć. Lasy deszczowe w tym rejonie są tak wilgotne, że trudno tam rozpalić niewielkie choćby ognisko, a co dopiero mówić o pożarach.

Jednak Bolsonaro pozwala rżnąć na potęgę, dlatego Amazonia stanęła w ogniu. Po kilku długich dniach namysłów i nacisków prezydent Brazylii w końcu wysłał do walki z ogniem wojsko. Tyle, że jest już o wiele za późno. Pożary objęły zbyt wielki obszar, żeby zrzucanie wody z samolotów, nawet gigantycznych transportowych Herculesów, mogło zmienić sytuację.

Tragicznego w skutkach dla naszej planety ognia nie ugaszą ani egzaltowane celebrytki, fikające na Facebooku i Instagramie, ani Emanuel Macron, ciułający punkty w sondażach. Nie pomoże też apel Franciszka, bo kto dziś słucha Stolicy Apostolskiej? No, chyba, żeby papież pomodlił się o solidny, tropikalny deszcz. Zdaniem ekspertów tylko on może zrobić porządek z żywiołem. Ale żeby taki deszcz powstał, potrzebna byłaby wilgoć z parujących lasów deszczowych Amazonii. A ponieważ jest ich coraz mniej, to i na deszcz przyjdzie nam długo czekać. Oby nie na próżno.

Czytaj też:
Papież o pożarach w Amazonii. „To leśne płuco jest niezbędne dla naszej planety”
Czytaj też:
Cejrowski o tragicznych pożarach w Brazylii: Amazonia jest niepalna, wiem z doświadczenia
Czytaj też:
Płoną lasy Amazonii. Aktywiści krytykują prezydenta Bolsonaro i wzywają do reakcji

Źródło: Wprost