Trump o opuszczeniu sojuszników w Syrii: Kurdowie nie pomogli nam w trakcie II wojny światowej

Trump o opuszczeniu sojuszników w Syrii: Kurdowie nie pomogli nam w trakcie II wojny światowej

Donald Trump
Donald Trump Źródło: Newspix.pl / Abaca
Na spotkaniu z dziennikarzami w Białym Domu, Donald Trump odniósł się do swojej decyzji o wycofaniu amerykańskich wojsk z  północnej Syrii. Uzasadniał, że pomoc Kurdom była bardzo kosztowna, a Kurdowie, którzy walczą tam o swoją ziemię, nie pomogli USA w trakcie II wojny światowej.

Kurdowie walczą o swoją ziemię. Jak ktoś napisał dzisiaj w bardzo rozbudowanym artykule, nie pomogli nam w II wojnie światowej, na przykład w Normandii – powiedział w trakcie spotkania z dziennikarzami w Białym Domu. – Oni tam byli, ale po to, by pomóc nam ze swoimi terenami, a to co innego – dodał.

Amerykański prezydent podkreślał też, że dotychczasowa pomoc Stanów Zjednoczonych Kurdom była bardzo kosztowna. – Wydaliśmy ogromną ilość pieniędzy na pomoc Kurdom, jeśli chodzi o amunicję, broń, pieniądze – stwierdził – Przy tym wszystkim, co zostało powiedziane, lubimy Kurdów – podkreślił Trump.

twitter

Prezydent nie określił, jaki dokładnie artykuł ma na myśli, ale dziennikarzom niewiele czasu zajęło, żeby go znaleźć. Prawdopodobnie Trump powołał się na artykuł z TownHall autorstwa konserwatywnego komentatora Kurta Schlichtera. „Kurdowie pomogli zniszczyć Państwo Islamskie, to prawda. Prawdą jest również to, że Kurdowie i tak walczyliby z dżihadystami, ponieważ psychokalifat był tuż obok” – napisał Schlichter w swoim tekście. – „Bądźmy szczery, Kurdowie nie pojawili się w Normandii, w bitwie o Inczon, w oblężeniu Khe Sanh, w Kandaharze” – dodał.

Atak Turcji na Kurdów w Syrii

W środę 9 października, prezydent Recep Tayyip Erdogan ogłosił rozpoczęcie inwazji na północną Syrię. Turecka armia atakuje region zamieszkany przez Kurdów pomimo gróźb, jakie pod adresem Ankary formułował zaledwie kilka dni temu prezydent USA Donald Trump. Stany Zjednoczone mogą poczuwać się odpowiedzialne za sytuację, ponieważ na długo przed decyzją o wycofaniu wojsk US Army z Syrii mówiło się, iż będzie to jasny sygnał do ataku dla Turcji. Wcześniej obecność sojuszniczych wojsk powstrzymywała Erdogana, który od dawna zwalcza kurdyjską mniejszość etniczną na terytorium swojego kraju. Teraz będzie mógł robić to także w Syrii.

Oficjalnym powodem do interwencji jest „zniszczenie terrorystycznego korytarza, który próbuje się ustanowić przy południowej granicy Turcii i zaprowadzenie pokoju w regionie”. Takie powody podaje w swoim tweecie prezydent Erdogan. Warto prześledzić, jakie komunikaty przed rozpoczęciem ofensywy zamieszczał prezydent Donald Trump i jak stopniowo łagodził swoje stanowisko. Początkowo groził całkowitym zniszczeniem tureckiej gospodarki, by później tłumaczyć i precyzować swoje słowa do momentu, w którym faktycznie dał Turcji przyzwolenie na atak w celu zajęcia się niedobitkami Państwa Islamskiego.

Pierwsze ofiary cywilne

Przedstawiciele atakowanego SDF donoszą o pierwszych ofiarach śmiertelnych wśród cywilów. Świat obiegły już zdjęcia z ataku przypuszczonego na Ras al-Ajn, ale nie tylko to miasto zostało zbombardowane. Syryjskie Siły Demokratyczne informują, że zaatakowane zostały też Tell Abjad, Al-Kamiszli i Issa. SDF to złożona głównie z Kurdów siła, która przy wsparciu Amerykanów wyparła z północnej Syrii bojowników Państwa Islamskiego.

Czytaj też:
Reaktywacja syryjskiego kotła

Źródło: WPROST.pl / The Guardian / rp.pl