Szokujące praktyki w fabryce samochodów. Żywe świnie wykorzystywano do testów zderzeniowych

Szokujące praktyki w fabryce samochodów. Żywe świnie wykorzystywano do testów zderzeniowych

Świnia, zdj. ilustracyjne
Świnia, zdj. ilustracyjneŹródło:Fotolia / krumanop
Obrońcy praw zwierząt biją na alarm. Chińscy badacze używają żywych świń do przeprowadzania testów zderzeniowych. W wyniku eksperymentów zginęło co najmniej siedem świń. O szokujących praktykach pisze dziennik „Bild”.

Niemiecki dziennik „Bild” opisał szokujące praktyki, do których dochodziło w chińskich fabrykach. Badacze przypięli pietnaście świń pasami bezpieczeństwa i używali ich jako manekinów w testach zderzeniowych samochodów. Zwierzęta umieszczono na siedzeniu, które zamontowano na sankach i uderzono w ścianę. W wyniku okrutnych eksperymentów zginęło siedem świń. Pozostałe doznały szeregu obrażeń: miały liczne otarcia, połamane kończyny i wewnętrzne krwotoki.

Zwierzętom zabrano jedzenie na blisko 24 godziny przed badaniami. Przez ponad 6 godzin nie mogły jeść, podawano im jedynie środek znieczulający. Z informacji Bilda wynika, że były przetrzymywane w skandalicznych warunkach. Dziennik przypomniał, że podobne praktyki były stosowane w Stanach Zjednoczonych, jednak z początkiem lat 90. zostały zakazane.

Oburzenia nie kryją aktywiści walczący o prawa zwierząt. – Pozwalanie inteligentnym i wrażliwym zwierzętom, takim jak świnie, uderzać w ściany podczas testów jest po prostu okrutne. Tego typu praktyki prowadzą do poważnych urażeń i śmierci w męczarniach. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby do czegoś takiego dopuścić? – mówiła rzeczniczka PETA Anne Meinert.

twitter

A wszystko z chęci zysku

Koncerny tłumaczą, że w ten sposób chcą w jak największym stopniu zadbać o bezpieczeństwo dzieci podróżujących samochodami. Te tłumaczenia nie przekonują Renate Kuenast z niemieckiej partii Zielonych. – Jeśli faktycznie dobro istot żywych leży im na sercu, to powinni przeprowadzać te testy z udziałem manekinów. Przy dzisiejszej zaawansowanej technologii można stworzyć takie manekiny, które będą miały w jak największym stopniu zbliżoną budowę anatomiczną do dziecięcej – podkreśla polityk.

Problem polega jednak na tym, że tego typu manekiny są drogie – kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Woląc zaoszczędzić firmy stosują okrutne praktyki i wykorzystują żywe zwierzęta, które zupełnie bez powodu są skazywane na cierpienie.

Czytaj też:
„Skośny murzyn”. Marcin Dubiel śmiał się z niestosownego żartu, teraz przeprasza