Rumunia: premier "wyprosił" prezydenta

Rumunia: premier "wyprosił" prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Rumunii zaostrza się konflikt między premierem a prezydentem, z wyborami eurodeputowanych w tle. W niedzielę szef rządu pisemnie poinformował prezydenta, że głowa państwa nie byłaby mile widziana na poniedziałkowym posiedzeniu gabinetu.

Premier Calin Popescu-Tariceanu zamierza na tym posiedzeniu ogłosić przesunięcie planowanych na 13 maja wyborów do Parlamentu Europejskiego. Prezydent Traian Basescu nie chce do tego dopuścić.

Premier powołał się na względy konstytucyjne - w Rumunii prezydent może prowadzić posiedzenia rządu zamiast premiera tylko wtedy, gdy porządek obrad obejmuje kwestie polityki zagranicznej, obronności lub ładu publicznego. W przypadku poniedziałkowego posiedzenia nie zachodzi żadna z tych okoliczności.

Premier nie omieszkał zapewnić prezydenta, że jest on "zawsze mile widziany" na posiedzeniach rządu, o ile będzie to uzasadnione z konstytucyjnego punktu widzenia.

Szef rządu chce odłożenia wyborów do Parlamentu Europejskiego, twierdząc, że obecnie napięcia wewnątrzpolityczne w Rumunii dominują nad tematyką Unii Europejskiej. A jeśli partnerom koalicyjnym miałoby się to nie podobać, "mogą przejść do opozycji" - powiedział w sobotę Tariceanu po posiedzeniu zarządu swej Partii Narodowo-Liberalnej (PNL).

Rumunia powinna wybrać swych 35 deputowanych do Parlamentu Europejskiego nie później niż 31 grudnia. Określenie konkretnego terminu wyborów leży w gestii rządu.

Przeciwna opóźnianiu wyborów jest współrządząca Partia Demokratyczna (PD), bliska prezydentowi.

Zdaniem obserwatorów, tłem utrzymujących się od prawie dwóch lat napięć wewnątrzpolitycznych w Rumunii jest rywalizacja między Basescu a Tariceanu. Szef rządu i prezydent oskarżają się nawzajem o korupcję. Basescu i Partia Demokratyczna zdecydowanie stoją też po stronie bezpartyjnej minister sprawiedliwości Moniki Macovei, dążącej do zaostrzenia kontroli nad majątkami polityków. Inne partie domagają się dymisji pani minister, cieszącej się dużym szacunkiem w Brukseli.

Parlament bada obecnie, z inicjatywy opozycyjnej Partii Socjaldemokratycznej (PSD), ewentualność rozpisania referendum w sprawie odwołania Basescu. Ponadto, PSD grozi wnioskiem o wotum nieufności dla premiera, jeśli Tariceanu nie przeprowadzi reorganizacji rządu. Z kolei Basescu zapowiada rozpisanie referendum w sprawie wyborów bezpośrednich, jeśli parlament nie zmieni ordynacji wyborczej.

Z kolei napięcia w koalicji rządzącej są tak duże, że nie wiadomo, czy Tariceanu może jeszcze liczyć na większość w parlamencie.

pap, ss