Iracki parlament przegłosował wydalenie amerykańskich i sojuszniczych oddziałów. Także Polaków

Iracki parlament przegłosował wydalenie amerykańskich i sojuszniczych oddziałów. Także Polaków

Iracki parlament
Iracki parlamentŹródło:Newspix.pl / ABACA
Setki tysięcy Irakijczyków przez weekend protestowało po śmierci irańskiego generała, zabitego przez amerykańskiego drona na lotnisku w Bagdadzie. W niedzielę 5 stycznia tamtejszy parlament pod presją demonstrujących tłumów podjął decyzję o wydaleniu Amerykanów z kraju.

Decyzję podjętą po głosowaniu 170 parlamentarzystów musi podpisać jeszcze premier Adel Abdul Mahdi. Gdy złoży podpis, kraj będą musiały opuścić wojska amerykańskiej koalicji, która w 2003 roku wyzwalała Irak z rąk Saddama Husajna. Warto przypomnieć, że decyzja ta tyczy się także polskiego kontyngentu, który w liczbie 330 osób stacjonuje nadal w Iraku.

Eliminacja generała

Prezydent Donald Trump autoryzował atak w pobliżu Międzynarodowego Portu Lotniczego w Bagdadzie, w wyniku którego zginął generał Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej jednostki Al Kuds, działającej w ramach Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej i jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis – potwierdził Pentagon 3 stycznia.

W komunikacie podkreślono, że Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej uznawany jest przez Stany Zjednoczone za organizacje terrorystyczną. „General Sulajmani aktywnie rozwijał plany ataków na amerykańskich dyplomatów i wojskowych w Iraku i całym regionie. Wraz ze swoją jednostką Al Kuds odpowiedzialny był za śmierć setek Amerykanów i ich koalicjantów (...)” – czytamy w oświadczeniu Departamentu Obrony USA. Pentagon oskarża generała Sulejmaniego o ataki na bazy koalicyjne w Iraku, w tym o atak 27 grudnia oraz twierdzi, że wojskowy „zatwierdziła ataki na ambasadę USA w Bagdadzie, które miały miejsce w grudniu”.

Amerykanie tłumaczą, że nalot i zabicie dowódców miały na celu „powstrzymanie przyszłych irańskich planów”. W komunikacie podkreślono, że „Stany Zjednoczone będą nadal podejmować wszelkie działania niezbędne do tego, by chronić swoich obywateli i interesy niezależnie od tego, o jakie miejsce na świecie chodzi”.

Ostra reakcja Iranu

Śmierć Sulejmaniego i al-Muhandisa potwierdziły Siły Mobilizacji Ludowej (PMF), wspierany przez Irak sojusz formacji militarnych, na którego czele stał ten drugi. W komunikacie PMF podkreślono, że wojskowi „zginęli jako męczennicy w amerykańskim ostrzale”. Amerykański atak postrzegany jest jako kolejna eskalacja napiętych już i tak kontaktów miedzy Waszyngtonem i Teheranem.

Na działania Donalda Trumpa ostro zareagował szef irańskiej dyplomacji. „Amerykański akt międzynarodowego terroryzmu, namierzenie i zabicie generała Sulejmaniego, najbardziej efektywnej siły walczącej z Daesh, al-Nusrą i al-Kaidą, to niezwykle niebezpieczna i głupia eskalacja” – napisał na Twitterze Dżawad Zarif. „Stany Zjednoczone poniosą odpowiedzialność i konsekwencje swojego łajdackiego awanturnictwa” – dodał.

Czytaj też:
MON: Jesteśmy przygotowani na wszelkie ewentualności, również na terenie Rzeczpospolitej

twittertwitter
Źródło: Wall Street Journal