Na farmie znaleziono 32 martwe konie. Już wcześniej zgłaszano, że są zaniedbywane

Na farmie znaleziono 32 martwe konie. Już wcześniej zgłaszano, że są zaniedbywane

Koń w stajni, zdjęcie ilustracyjne
Koń w stajni, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Unsplash / Filipe Dos Santos Mendes
Tej tragedii być może udałoby się uniknąć, gdyby nie opieszałość urzędników. Sytuacja na farmie w Australii była zgłaszana przez odpowiednie służby, ale te podjęły interwencję dopiero po nagłośnieniu sprawy przez jedną z organizacji. Na pomoc wychodzonym i zaniedbanym zwierzętom było już jednak za późno.

Sprawa dotyczy jednej z farm położonej nieopodal miasta Toowoomba w australijskim stanie Queensland. Na terenie posiadłości przebywały konie, z których część jeszcze kilka lat temu brała udział w wyścigach. Z informacji uzyskanych przez portal ABC wynika, że niepokojący stan zwierząt zgłaszano urzędnikom z Departamentu Rolnictwa i Rybołówstwa. Ci interweniowali wówczas, gdy sprawę nagłośniła organizacja Australian Farm Animal Rescue Matters (AFARM). Aktywistów zaalarmował z kolej jeden z sąsiadów, który przebywając w pobliżu farmy zobaczył martwe konie. Urzędnicy nawet wówczas wykazali się dużą opieszałością, ponieważ przyjechali na teren posiadłości dopiero pięć dni po otrzymaniu zgłoszenia. – Niestety nic nie zrobiono, pomimo pogarszającego się stanu koni – powiedziała założycielka AFARM, Marjorie Pagani. – Przez te pięć dni zdechł kolejny koń – dodała.

twitter

Osiem koni przeżyło

Właściciel stajni przyznał, że konie znalazły się w takim stanie, ponieważ on wyjeżdżał na długo do pracy. Wydawało mu się jednak, że sytuacja została opanowana po tym, jak w okolicach świąt Bożego Narodzenia przywiózł 20 belek siana. Tak się jednak nie stało, a z relacji sąsiada wynika, że zwierzęta były tak wygłodzone, że wyjadały nawet korę z drzew. – Ich stan pogarszał się przez ostatnie dwa czy trzy miesiące, ponieważ na wybiegu nie miały nic do jedzenia. Właściciel przebywa poza farmą i powinien mieć tutaj człowieka, który zajmowałby się końmi – dodał. Stan, w jakim znalazły się zwierzęta, poruszył do działania lokalną społeczność, która zaczęła organizować zbiórkę pieniędzy na paszę dla koni.

Na terenie farmy znaleziono w sumie szczątki 32 osobników. Osiem koni wciąż żyje i to opieka nad nimi jest teraz priorytetem. – Są wygłodzone i umierają. Potrzebują specjalnej opieki, m.in. powolnego dostarczania jedzenia oraz suplementów, a po kilku tygodniach będą karmione trzy razy dziennie – przekazała Marjorie Pagani.

Czytaj też:
Pies był wychudzony, a weterynarze nie dawali mu szans na przeżycie. Tak wygląda teraz

Źródło: abc.net.au