Lekarka z Wuhan alarmowała o zagrożeniu koronawirusem w grudniu? Cenzorzy próbują usunąć wywiad z sieci

Lekarka z Wuhan alarmowała o zagrożeniu koronawirusem w grudniu? Cenzorzy próbują usunąć wywiad z sieci

Mężczyzna w maseczce w Hongkongu
Mężczyzna w maseczce w Hongkongu Źródło:Newspix.pl / ABACA
Lekarka z Wuhan po tym, gdy kilku jej współpracowników zmarło z powodu zarażenia koronawirusem, krytycznie wypowiedziała się na temat działań władz szpitala. Zarzuciła im tłumienie wczesnych ostrzeżeń dotyczących wybuchu epidemii. Jak podaje The Guardian, cenzorzy „podejmowali próby, by usunąć wywiad z internetu”.

Ai Fen pracuje w szpitalu Wuhan Central. Lekarka w jednym z wywiadów przekazała, że została upomniana po powiadomieniu przełożonych i współpracowników o tym, że u grupy pacjentów zdiagnozowano nietypowy wirus. Pod koniec grudnia lekarka miała kontakt z kilkoma osobami z objawami grypopodobnymi, którzy byli „oporni na zwykłe metody leczenia”. Ai Fen otrzymała wyniki laboratoryjne jednego przypadku z adnotacją: „Sars koronawirus”.

„Chol***, rozmawiałabym o tym z kimkolwiek”

Ai Fen nie zwlekała i powiadomiła o wszystkim znajomego lekarza. Jak relacjonuje The Guardian, tego samego dnia informacja ta została rozprzestrzeniona w „kręgach medycznych Wuhan”. Jak przekonuje Ai Fen, w sprawie „interweniował” szpital, w którym jest zatrudniona. Przekazano lekarce, że informacje o „tajemniczej chorobie” nie powinny być rozprzestrzeniane, aby uniknąć siania paniki. Dwa dni później została upomniana za „szerzenie plotek”.

– Gdybym wiedziała, co się wydarzy, nie przejmowałabym się naganą. Chol***, rozmawiałabym o tym z kimkolwiek, gdziekolwiek bym tylko mogła – powiedziała w wywiadzie Ai Fen. Z najnowszych danych wynika, że obecność stwierdzono u ponad 80,7 tys. pacjentów w Chinach. Z powodu zakażenia w tym kraju zmarło ponad 3,1 tys. osób.

Jak podaje The Guardian, wywiad z lekarką został opublikowany we wtorek, a następnie szybko zniknął „z chińskich serwisów społecznościowych” i Renwu. Jednak zapobiegliwi internauci uwiecznili jego treść na screenach, które publikują.

Czytaj też:
Koronawirus atakuje Włochy. Polka relacjonuje, jak wygląda życie w Mediolanie