Władze nadmorskiego kurortu Zahara de los Atunes leżącego nieopodal Kadyksu podjęły decyzję o zdezynfekowaniu lokalnej plaży. Na teren o długości ponad dwóch kilometrów wpuszczono traktory, które spryskały ziemię wybielaczem. Działania miały uchronić wypoczywające nad wodą osoby przed zakażeniem koronawirusem, ale jak się wkrótce okazało, przyniosły przy okazji wiele strat. BBC podaje, że ekolodzy już teraz mówią o „brutalnych szkodach” wyrządzonych lokalnemu ekosystemowi.
Obszar chroniony
María Dolores Iglesias, która stoi na czele wolontariuszy działających na rzecz środowiska w regionie Kadyksu powiedziała w rozmowie z mediami, że pojawiła się na wspomnianej plaży i na własne oczy widziała szkody. Przyznała, że wybielacz „zabił wszystko, przez co nie widać tam teraz nawet owadów”. Przypomniała, że plaża i wydmy są chronionymi miejscami lęgowymi ptaków, a traktory zniszczyły co najmniej jedno gniazdo z jajami.
– Wybielacz jest stosowany jako bardzo silny środek dezynfekcyjny, logiczne jest więc, aby był używany na ulicach i asfalcie. Plaża ma z kolei własny system samooczyszczania, przez co nie było to (użycie wybielacza – przyp.red) konieczne – dodała zaznaczając, że pomysłodawcy akcji potraktowali plażę tak, jakby był to tylko obszar z dużą ilością piasku, a nie żywy ekosystem.
Decyzja władz miasta została skrytykowana już przez wiele środowisk, a lokalny urzędnik Agustin Conejo przyznał, że był to „zły ruch”. – To był błąd, ale popełniony z najlepszymi intencjami – dodał. Gazeta „El Pais” przekazała z kolei, że regionalny rząd Andaluzji rozważa pociągnięcie do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za zniszczenie ekosystemu na plaży.
Czytaj też:
Setki żałobników na pogrzebie rabina. Burmistrz Nowego Jorku grozi aresztowaniami