Transmitowali gwałt na kobiecie. Widzów prosili o wpłaty

Transmitowali gwałt na kobiecie. Widzów prosili o wpłaty

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Fotolia / canjoena
Rosja już od pewnego czasu rozważa wprowadzenie nakazu rejestracji osób prowadzących transmisje na żywo w sieci. Ostatni incydent z Jarosławia wskazuje, że zdecydowane działanie może być niezbędne. Kilku mężczyzn zgwałciło tam kobietę, relacjonując akt przemocy na YouTube.

O zdarzeniu poinformował portal The Sun, powołując się na doniesienia rosyjskich mediów. Serwis opisał incydent, jaki miał miejsce w Jarosławiu. Kilku mężczyzn wtargnęło tam do mieszkania 30-latki, po czym zaczęło niszczyć należące do niej przedmioty. Jednocześnie napastnicy gwałcili kobietę, a swoją wizytę w jej lokalu transmitowali na YouTube.

Darowizny za niszczenie mieszkania

Mężczyźni prowadząc relacje na żywo poprosili obserwatorów o darowizny, które miały wynosić w przeliczeniu na polską walutę ok. 0,5-1,5 zł. Po każdej wpłacie wniesionej przez widzów dokonywali kolejnego aktu wandalizmu, przez co mieszkanie ofiary po pewnym czasie zaczęło przypominać pobojowisko.

Nagranie po pewnym czasie zniknęło z sieci, ale krewni 30-latki zdołali zidentyfikować napastników. Jednym z nich był 18-letni Artem S., były kochanek ofiary. Julia Nikiforova z resortu spraw wewnętrznych potwierdziła już, że w sprawie ruszyło dochodzenie. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, że ofierze podano wcześniej tabletkę gwałtu.

Tymczasem The Sun zauważa, że tego typu incydenty nie są w Rosji niczym nowym. Już w przeszłości zdarzało się, że na YouTube lub w serwisie Telegram transmitowano akty przemocy i wandalizmu, przez co władza rozważa wprowadzenie obowiązku rejestracji tzw. streamarów na tej samej zasadzie, na której rejestrują się indywidualni przedsiębiorcy. Tym samym osoby prowadzące transmisje byłyby zmuszane do płacenia podatków od darowizn, a policja zykałaby wgląd w ich działalność.

Czytaj też:
Indie. 21-latka uciekła gwałcicielom, więc „za karę” ją podpalili

Źródło: The Sun