Łamanie rąk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z dużej burzy, mały deszcz – tak można podsumować dyskusję w Parlamencie Europejskim, poświęconą homofobii w Polsce. W czarnym scenariuszu mogła się ona skończyć kolejną rezolucją, potępiającą Polskę. Rozsądek jednak wziął górę.
Tym razem pretekstem do krucjaty przeciwko Warszawie były słowa wiceministra oświaty, który chciał zakazać "propagowania homoseksualizmu w szkołach". Choć to były tylko słowa, waleczni liberałowie i zieloni z PE potraktować je chcieli jako fakt dokonany i na tej podstawie uznać Polskę za homofobiczny rezerwat w postępowej Europie.

Dzisiejsza dyskusja zaciętością, agresją i poziomem wypowiedzi przypominała jarmark, tym bardziej, że do głosu najchętniej się rwali najbardziej kontrowersyjni posłowie ze wszystkich frakcji. W kulminacyjnym momencie, odstawiając meritum na bok, europosłowie zaczęli się wzajemnie rozliczać ze stosunku do komunizmu. Udało się jednak wyciszyć emocje i mało tego, okiełznać chęć niektórych posłów do podpalenia stosu pod Polską.

Afera zakończyła się krakowskim targiem - sprawą zajmie się Agencja Praw Podstawowych. Efektem będzie zapewne raport, poświęcony homofobii w Europie, i w Polsce w szczególności. W końcu działająca w Wiedniu agencja musi jakoś uzasadnić cel swego istnienia.

Sprawa przycichła na krótko, bo ultraliberalni watażkowie tylko szukają pretekstu do przepuszczenia następnego szturmu na polski Ciemnogród. Teza już jest: jesteśmy państwem totalitarnym, zamieszkałym przez krwiożerczych antysemitów i homofobów. A jeśli fakty się z nią nie zgadzają, to tym gorzej dla faktów.