Korea Północna skazuje na śmierć za K-pop. „Rodziny straconych często były zmuszane do oglądania egzekucji”

Korea Północna skazuje na śmierć za K-pop. „Rodziny straconych często były zmuszane do oglądania egzekucji”

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un
Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un Źródło:Shutterstock / Alexander Khitrov
Co najmniej siedem osób w ciągu ostatniej dekady Korea Północna skazała na śmierć za oglądanie lub rozpowszechnianie K-popu. Reżim Kim Dzong Una brutalnie rozprawia się z południowokoreańską rozrywką, która zdaniem dyktatora „psuje umysły” obywateli Korei Północnej. Pojawiają się też dramatyczne opisy publicznych egzekucji, które widzieli niektórzy uciekinierzy.

„New York Times” donosi, że Korea Północna w ciągu ostatniej dekady dokonała publicznej egzekucji co najmniej siedmiu osób za oglądanie lub rozpowszechnianie teledysków K-pop, czyli muzyki z Korei Południowej. Południowokoreańska organizacja Transitional Justice Working Group w swoim najnowszym raporcie udokumentowała, że za rządów Kim Dzong Una łącznie doszło w Korei Północnej do 23 publicznych egzekucji. TJWG przeprowadziła od 2015 roku wywiady z 683 północnokoreańskimi uciekinierami, aby ustalić miejsca, gdzie ludzie byli zabijani.

Jak czytamy dalej, na celownika Kima jest również południowokoreańska rozrywka, czyli piosenki, filmy i seriale telewizyjne, które zdaniem dyktatora „psują umysły” obywateli. W grudniu ubiegłego roku Korea Północna przyjęła ustawę, która powala skazać na śmierć osoby rozpowszechniające południowokoreańską rozrywkę. Aby podsycić atmosferę terroru, Kim organizował publiczne egzekucje tych, którzy zostali uznani za winnych oglądania lub rozpowszechniania zakazanych treści.

Ludzie byli zmuszani do oglądania makabrycznych scen

Zaznaczono przy tym, że w dalszym ciągu nie da się ustalić rzeczywistej liczby publicznych egzekucji w Korei Północnej. TJWG skupia się na tych egzekucjach, których dokonano za rządów Kim Dzong Una oraz w mieście Heysan przy granicy z Chinami. Jest ono nie tylko ważnym ośrodkiem gospodarczym, ale też miejscem, przez które przeszły tysiące uciekinierów do Korei Południowej i „główną bramą” dla informacji z zewnątrz.

Tamtędy przemycane są także nielegalne nośniki z południowokoreańską rozrywką. Dlatego, jak pisze „New York Times”, to przygraniczne miasto jest pod szczególnym nadzorem reżimu. Spośród siedmiu egzekucji za oglądanie lub rozpowszechnianie południowokoreańskich filmów wideo wszystkie, z wyjątkiem jednej, miały miejsce w Heysan.

TJWG ustaliło, że sześciu publicznych egzekucji dokonano między 2012 a 2014 rokiem. Obywatele zostali zmuszeni do oglądania makabrycznych scen, a każdy ze skazanych został uśmiercony dziewięcioma strzałami oddanymi przez trzech żołnierzy. „Rodziny straconych często były zmuszane do oglądania egzekucji” – czytamy w raporcie organizacji.

Media w Korei Południowej informowały o co najmniej jednej egzekucji na Północy

Amerykański dziennik opisuje, że choć machina propagandowa kontroluje niemal każdy aspekt życia mieszkańców Korei Północnej, a w radiu i telewizji można słuchać i oglądać wyłącznie programy rządowe, to i tak niektórym udaje się potajemnie oglądać południowokoreańskie filmy i seriale. Zauważa też, że liczba uciekinierów przybywających do Korei Południowej gwałtownie spadła w ostatnich latach, dlatego gromadzenie nowych informacji na temat Północy stało się trudniejsze. Jednak południowokoreańskie media dotarły do informacji o co najmniej jednej publicznej egzekucji, której dokonano w tym roku. Oficera armii stracono właśnie za rozpowszechnianie lub posiadanie południowokoreańskiej rozrywki.

Pojawiło się też nagranie, na którym widać studenta z Korei Północnej, który został publicznie potępiony za posiadanie „filmu i 75 piosenek z Korei Południowej”. Z kolei jedna z uciekinierek opowiedziała południowokoreańskim mediom o publicznej egzekucji, którą ona i jej koledzy z klasy musieli oglądać z pierwszego rzędu. – Więzień ledwo mógł chodzić i musiał być wyciągany. Byłam tak przerażona, że później nie mogłam spojrzeć na żołnierza w mundurze przez sześć miesięcy – opisywała.

„New York Times” zauważa, że k-pop jest dla Kima wrogiem, którego nie może ignorować. Korea Północna wielokrotnie atakowała to, co nazywa inwazją „antysocjalistycznych” wpływów Południa. Kim rozprawia się też z południowokoreańskim slangiem, a północne państwowe media ostrzegają, że pozostawiony bez kontroli K-pop może doprowadzić do „rozpadu” Korei Północnej.

Czytaj też:
Kapitan Korea czy Kapitan KRLD? Internauci zaintrygowani po defiladzie w Korei Północnej