Putin budował napięcie przed ogłoszeniem decyzji. „Lekcja historii” od prezydenta, nazwał Ukrainę „kolonią”

Putin budował napięcie przed ogłoszeniem decyzji. „Lekcja historii” od prezydenta, nazwał Ukrainę „kolonią”

Władimir Putin
Władimir PutinŹródło:kremlin.ru
Zanim Władimir Putin ogłosił uznanie niepodległości donbaskich republik, długo opowiadał o historii Ukrainy i swojej wizji tego, co rzekomo dzieje się w Kijowie. Opowiadał o „obcych”, którzy mają rzekomo kierować tym państwem, padło sporo mocnych zarzutów, na które nie ma nawet cienia dowodu.

Władimir Putin ogłosił wieczorem 21 lutego, że uznaje niepodległość dwóch separatystycznych republik w Donbasie: Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Prezydent Federacji Rosyjskiej spełnił w ten sposób prośbę Dumy (wnioskowała o to kilka dni wcześniej), a także przywódców nieuznawanych „państw” czyli Leonida Pasiecznika (kieruje ŁRL) i Denisa Puszylina (przywódca DRL), którzy wystąpili do niego z apelem w tej sprawie tego samego dnia.

Putin w poniedziałek spełnił też jeszcze jedną prośbę prorosyjskich separatystów, by podpisać z tymi zbuntowanymi republikami umowy o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy.

Orędzie Putina przed decyzją ws. republik. Była „lekcja historii” od prezydenta Rosji

Zanim jednak prezydent Rosji ogłosił swoją decyzję, długo budował napięcie, opisując historię Ukrainy, którą, jako państwo, miała „wykreować” Rosja. Wspominał bolszewików, którzy pozwolili na stworzenie tego państwa na początku XX w. Putin prowadził swoją opowieść tak, by na każdym kroku udowadniać, ze Ukraina jest i była związana z Rosją, a jej wschodnie tereny były od stuleci zamieszkiwane przez Rosjan (stwierdził nawet, że ta rosyjska obecność sięga „czasów starożytnych”). Ta część orędzia w zasadzie prowadziła do jednego – by prezydent Rosji mógł stwierdzić, że Ukraina „nigdy nie miała tradycji prawdziwego państwa”.

Po „lekcji historii”, Putin przeszedł do czasów współczesnych, zarzucając Ukrainie „kradzież” rosyjskiego gazu i szantażowanie Federacji Rosyjskiej (choć jak wielokrotnie udowadniano, sytuacja była odwrotna). Atakował też władze Ukrainy – w zasadzie wszystkie po 2014 roku – które w jego ocenie tylko udają demokratyczne. Stwierdził nawet, że zagraniczne służby pomogły dać władzę „radykałom” na Ukrainie. Zarzucał też ukraińskim władzom, że blokują prawa wielu osób, którym zależy na zacieśnieniu relacji z Rosją.

Putin o Ukrainie: Stała się kolonią

Wątek „obcych” czy „zagranicy” wiele razy pojawiał się w wystąpieniu rosyjskiego prezydenta, ponieważ to oni mają rzekomo odpowiadać za decyzje, które zapadają w Kijowie. – Majdan nie zbliżył Ukrainy do demokracji, tak naprawdę doprowadził do wojny domowej. (...). Czy Ukraińcy wiedzą o tym? Czy rozumieją, że ich państwo nie stało się nawet nie tyle protektoratem, co kolonią? To kolonia, z marionetkami – opowiadał w swoim orędziu Putin.

Nie zabrakło też ostrzeżeń – nie mających żadnego oparcia w faktach – jakoby Ukraina mogła pozyskać broń jądrową. Sugerował, że mogłaby opracować ją sama lub otrzymać od Zachodu. W całym wystąpieniu Putin przedstawiał Ukrainę jako potencjalnego agresora, który zagraża nie tylko separatystycznym republikom w Donbasie, ale też samej Rosji. Nieprzypadkowo zresztą wtrącił, że Ukraina ma szukać pomocy międzynarodowej tylko po to, by odbić Krym.

Stale informujemy o wydarzeniach z Rosji i Ukrainy, zapraszamy do śledzenia relacji na Wprost.pl:

Czytaj też:
NA ŻYWO: Relacje Rosja-Ukraina. Najnowsze informacje z 21 lutego