Jej zdjęcia szokowały świat. Teraz tłumaczy, dlaczego jako Rosjanka kibicuje Ukrainie

Jej zdjęcia szokowały świat. Teraz tłumaczy, dlaczego jako Rosjanka kibicuje Ukrainie

Victoria Ivleva
Victoria Ivleva Źródło: Jakub Stasiak
W 1992 roku, sześć lat po wybuchu reaktora w Czarnobylu, Victoria Ivleva – jako pierwszy przedstawiciel świata mediów – sfotografowała największą tragedię Wschodu lat 80. Później były nagrody, wywiady i książka. 30 lat później spotykam ją w Kijowie podczas wojny, gdzie jako Rosjanka budzi różne, czasem skrajne emocje.

Jakub Stasiak: Dawno Pani wyjechała z Rosji?

Victoria Ivleva: Mentalnie nigdy jej nie opuściłam. Będę się upierała, że to mój dom, nawet jeśli teraz nie mogę tam wrócić.

Za opowiedzenie się po stronie Ukrainy.

W życiu staram się zawsze stawiać na tych słabszych. Mój młodszy syn jeździ po Buczy i Irpiniu pokazując rosyjskie zbrodnie, a starszy już od miesiąca służy w terobronie. Starałam się ich wychować w podobnym duchu i wygląda na to, że całkiem nieźle mi wyszło.

Spotykamy się w schronie Pawła Panicza, miejscowego poety. Paręnaście minut temu słyszeliśmy, że na zewnątrz odbyła się strzelanina. Pani jednak wolała być tutaj, niż na przykład spędzać właśnie przyjemne popołudnie gdzieś na Placu Czerwonym. Do tego jako Rosjanka w Ukrainie budzi Pani skrajne emocje.

(Victoria patrzy na zegarek) Teraz to już raczej późny wieczór. Nigdy nie lubiłam prostych rozwiązań i panu radzę wybierać to samo. Ktoś czasem coś powie pod nosem, kto inny odmówi mi wydania akredytacji dziennikarskiej. Ale może jednak zacznę od początku. Moja prawdziwa przygoda z Ukrainą rozpoczęła się w 2014 roku. Wcześniej to były co najwyżej wakacje. Każdy Rosjanin miał wrażenie, że to taka nasza niezależna republika, a Ukraińcy nigdy się nam nie sprzeciwią. A nawet jeśli, to dokręci się im śrubę. Ale wtedy przydarzył się Majdan.

Źródło: Wprost