Przywódca konserwatystów kpi z Blaira

Przywódca konserwatystów kpi z Blaira

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przywódca brytyjskich konserwatystów David Cameron kpił z ustępującego premiera Tony'ego Blaira, porównując go do gwiazdy pop na pożegnalnym tournee. Zdaniem Camerona, Blair powinien ustąpić wcześniej, niż jest to planowane.

Zdaniem Camerona, jest absurdem, że Gordon Brown, choć ma już pewność, że będzie następnym premierem, musi czekać z objęciem tego urzędu do końca czerwca.

Blair zapowiedział na początku maja, że odejdzie 27 czerwca, po dziesięciu latach u władzy. Dało to Partii Pracy sześć tygodni na wyłonienie nowego przywódcy. Niemniej o żadnym "wyścigu" praktycznie nie było mowy, ponieważ tylko Brown potrafił zdobyć wystarczające poparcie, by kandydować na funkcję przywódcy partii, z czym automatycznie wiąże się urząd premiera.

"Teraz, kiedy wiadomo, że nie będzie rywalizacji, naprawdę nie sądzę, by Brytyjczycy dostrzegali jakiś powód, dla którego Blair ma tak zwlekać (z odejściem)" - powiedział Cameron na konferencji prasowej. Dodał, że w Wielkiej Brytanii są problemy, wymagające pilnego rozwiązania, takie jak sytuacja publicznej służby zdrowia.

W ostatnich tygodniach na Downing Street Tony Blair ma wypełniony terminarz. W zeszłym tygodniu był w Stanach Zjednoczonych i w Iraku, w czerwcu wybiera się na szczyty Unii Europejskiej i G8.

"W tym kraju nie praktykujemy 'pożegnalnych tournee'. Tony Blair został wybrany, by być premierem naszego kraju, a nie gwiazdą pop" - mówił Cameron.

W sobotę Tony'emu Blairowi "dostało się" od byłego prezydenta USA Jimmy Cartera, który potępił go za "ślepy serwilizm" wobec George'a W. Busha, zwłaszcza w sprawie Iraku.

ab, pap