Na polach Ukrainy zaczynają się żniwa. Według Ministerstwa Polityki Agrarnej i Żywności Ukrainy, z powodu rosyjskiej inwazji kraj utracił 25 proc. gruntów rolnych, a tegoroczne zbiory w sumie mogą być mniejsze aż o 40 proc. Od początku wojny zniszczeniu uległo także ok. 20 proc. ukraińskich silosów. W różnych regionach Ukrainy na odzyskanych terenach najczęstszym pytaniem, które zadawano mi - jako dziennikarce - było: Czy nie zabraknie chleba? Bo chleb jest w Ukrainie najważniejszy. Ludzi mniej przeraża siedzenie pod ostrzałem w piwnicy niż wizja powolnego umierania z głodu. Szczególnie zaniepokojeni są najstarsi – ci, którzy pamiętają II wojnę światową i Wielki Głód na Ukrainie.
W obwodzie mikołajowskim na południu Ukrainy, który jest zbożową potęgą w zbożowym kraju, rozmawiałam o chlebie z rolnikami.
– Będziemy pracować, ile się tylko da – zapewnia Nadija Iwanowa, dyrektorka przedsiębiorstwa „Złoty kłos" w Mikołajowie. W jej zespole zostali wszyscy mechanicy, kierowcy, cały serwis agrotechniczny. Ludzie odczekali trochę w piwnicach, teraz wracają do siebie po początkowym szoku. Są już silniejsi psychicznie i przygotowują się do żniw.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.