Armia Korei Południowej w niedzielę 10 lipca namierzyła trajektorię kilku obiektów, które miałyby być pociskami wystrzelonymi przez Koreę Północną. Jak donoszą źródła w Seulu, prawdopodobnie mowa o kilku wystrzałach. Szef połączonych sztabów Południa podkreślał, że zarejestrowano „trajektorię lotów”, które według podejrzeń ekspertów były właśnie rakietami Pjongjangu. Biuro Obrony Narodowej zorganizowało spotkanie poświęcone tej sprawie i wydało oświadczenie zapewniające o „bliskim monitorowaniu” tego przypadku.
Północnokoreańskie wystrzały nastąpiły po wspólnych manewrach Korei Południowej ze Stanami Zjednoczonymi. Trwające 10 dni ćwiczenia zakończą się 14 lipca. Po raz pierwszy od 2017 roku wykorzystano w nich amerykańskie samoloty z technologią „stealth”. W Korei Południowej stacjonuje około 28,5 tys. żołnierzy USA, którzy trenowali wspólnie z miejscowymi kolegami. Przeprowadzili własne manewry rakietowe w odpowiedzi na poprzednie wystrzały Pjongjangu.
Seul będzie miał własną Żelazną Kopułę
W ramach zabezpieczenia przed sąsiadem z północy, Seul zakupi też za 2,6 miliarda dolarów system przechwytywania rakiet, podobny do izraelskiej „Żelaznej Kopuły”. W ubiegłym miesiącu południowokoreański minister obrony Lee Jong-sup podkreślał, że zachodzi potrzeba wzmocnienia możliwości defensywnych oraz współpracy z Waszyngtonem oraz Tokio, by skontrować nuklearne zagrożenie z Pjongjangu. Obszar wokół Seulu stanowi miejsce zamieszkania dla populacji 52 milionów ludzi i znajduje się w zasięgu północnokoreańskich rakiet dalekiego zasięgu.
Czytaj też:
Prezydent Korei Południowej ostrzega reżim Kim Dzong Una. Rozkazał „szybki i mocny” odwet