Nowe fakty w sprawie śmierci handlarza bronią. „Nie ma możliwości, by ciało zostało skremowane w Albanii”

Nowe fakty w sprawie śmierci handlarza bronią. „Nie ma możliwości, by ciało zostało skremowane w Albanii”

Albańska policja
Albańska policjaŹródło:Shutterstock / Robson90
Wokół sprawy śmierci Andrzeja I. wciąż pojawia się wiele wątpliwości. Media podawały, że ciało handlarza miało zostać skremowane w Albanii. Jednak jeden z albańskich dziennikarzy mówi jednoznacznie, że taka wersja wydarzeń nie mogła mieć miejsca. – Każdy, kto twierdzi inaczej, kłamie – twierdzi Muhamed Veliu.

Z ustaleń „Faktu” wynika, że po śmierci Andrzeja I. pobrano m.in. próbki tkanek i krwi do badań. Na tej podstawie albańscy śledczy mieli wykluczyć udział osób trzecich w jego śmierci i stwierdzić, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. Poza tym ciało Andrzeja I. miało trafić do Polski w trumnie. „Fakt” rozmawiał z albańskim dziennikarzem Muhamedem Veliu, który stwierdził, że nie ma możliwości, aby ciało zostało skremowane w Albanii. – Każdy, kto twierdzi inaczej, kłamie – podkreślał.

Jak czytamy dalej, wciąż nie wiadomo, co dokładnie znajduje się w treści raportu sekcji zwłok przeprowadzonej na trenie Albanii. Nie wiadomo także, czy w badaniu uczestniczyli Polacy. – W sprawie, o której rozmawiamy, mamy do czynienia nie z obywatelem Albanii, a Polski. W tym przypadku po tej całej oficjalnej procedurze ciało zostało wydane z kostnicy i trafiło na lotnisko. A z lotniska zostało samolotem przewiezione do Polski. Oto chronologia zdarzeń w tej sprawie – powiedział Veliu.

„Fakt” rozmawiał też z żoną Andrzeja I., która przekazała, że dwa dni przed śmiercią jej mąż skarżył się na ból serca. – Nie widzieliśmy się od półtora roku, ale rozmawialiśmy przez telefon. Ostatni raz w sobotę przed jego śmiercią. Na nic się nie skarżył, mówił tylko, że ostatnio boli go serce – powiedziała. Jak dodaje „Fakt”, ciało Andrzeja I. zostało odnalezione przez policję w Tiranie 20 czerwca.

Afera respiratorowa – o co chodzi?

Pierwsze nieoficjalne informacje o śmierci Andrzeja I. pojawiły się 19 lipca. Portal TVN24 poinformował, że w Tiranie wystawiono akt zgonu mężczyzny. Podawano wówczas, że ciało Andrzeja I. nie zostało jeszcze przewiezione do Polski. – Fakt śmierci potwierdziliśmy swoimi kanałami, bezpośrednio w Albanii oraz za pośrednictwem Europolu. Dlatego wystąpiliśmy już formalnie do prokuratury o odwołanie poszukiwań – poinformował chcący zachować anonimowość oficer.

71-letni Andrzej I. miał z końcem 2020 r. wyjechać z Polski. Wcześniej nie dostarczył części zamówionych przez polski rząd respiratorów. Rok temu ujawniono, że resort zdrowia kupił ponad tysiąc respiratorów, wydając 200 mln zł. Wszystko działo się jeszcze, gdy ministerstwem kierował Łukasz Szumowski, a za podpisanie kontraktu odpowiedzialny był Janusz Cieszyński, wówczas wiceminister zdrowia.

Afera wybuchła, gdy okazało się, że respiratory kupowano od firmy E&K, którą kierował m.in. handlarz bronią, a resort otrzymał jedynie 200 z 1241 zamówionych respiratorów. W dodatku wyszło na jaw, że urządzenia nie posiadały odpowiedniej dokumentacji, choć na konto handlarza trafiły 154 mln zł. Z ostatnich informacji przekazanych przez MZ wynika, że resort odzyskał połowę kwoty, którą wówczas zapłacił. Część reszty zobowiązania miała pokryć licytacja.

Czytaj też:
„Nie żyje handlarz respiratorami”. Prokuratura i policja mają niepotwierdzone informacje

Źródło: Fakt