Kijów przenosi wojnę daleko na rosyjskie tyły. Moskwa może sobie nie poradzić

Kijów przenosi wojnę daleko na rosyjskie tyły. Moskwa może sobie nie poradzić

Dym unoszący się po ataku na bazę Saki
Dym unoszący się po ataku na bazę Saki Źródło: PAP/EPA / Press Office of Head of Crimea
Obrona przeciwlotnicza Rosji bezradna wobec nowoczesnej broni w rękach Ukraińców. Po załamaniu się ofensywy rosyjskiej na Donbasie, ukraińska kontrofensywa w kierunku Krymu wydaje się tylko kwestią czasu.

Uciekający w popłochu z krymskich plaż rosyjscy turyści, utworzyli 24-godzinne korki na moście przez Cieśninę Kerczeńską, który Putin zbudował, by przypieczętować rosyjską kontrolę nad anektowanym Krymem. Rosyjskie ministerstwo obrony ciągle upiera się, że w bazie lotniczej Saki doszło do przypadkowego wybuchu amunicji. Zdjęcia satelitarne pokazują jednak, że baza, używana do nalotów na Ukrainę, została całkowicie zniszczona.

Stało się to przy całkowitej bierności rosyjskiej obrony przeciwlotniczej, wyposażonej na Krymie w słynne systemy S-400, będące do niedawna dumą rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego i jego najdroższym towarem eksportowym. Jeśli atak, w którym wedle źródeł ukraińskich, zginąć miało około 60 lotników rosyjskich, dokonany został z powietrza, to oznacza, że Rosjanie nie są w stanie kontrolować własnej przestrzeni powietrznej.

Cały artykuł dostępny jest w 32/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.