Rosyjski propagandzista płacze nad kolaborantami. „Zaufali nam i nie mają dokąd pójść”

Rosyjski propagandzista płacze nad kolaborantami. „Zaufali nam i nie mają dokąd pójść”

Władimir Sołowjow we włoskiej telewizji
Władimir Sołowjow we włoskiej telewizji Źródło: Twitter / Anton Gerashchenko
Ukraińska armia wyzwala kolejne tereny w obwodzie charkowskim. Sukcesy Sił Zbrojnych Ukrainy miały wywołać panikę rosyjskich kolaborantów na tymczasowo okupowanych terytoriach. Nad ich losem ubolewa Władimir Sołowjow, jeden z czołowych propagandzistów Kremla.

Od kilku dni do mediów docierają pozytywne informacje z Ukrainy, gdzie trwa kontrofensywa przeciwko Rosji. W czwartek 8 września potwierdzono wyzwolenie miasta Bałaklija, a w sobotę Kupiańska. Pojawiają się też doniesienia o przejęciu przez Ukraińców Iziumu, choć te nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone.

Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w porannej aktualizacji poinformował o odbiciu z rąk Rosjan ponad 30 miejscowości. „Na niektórych kierunkach jednostki weszły w obronę przeciwnika na głębokość do 50 km. Ponad 30 miejscowości czasowo zajętych przez rosyjskich okupantów w obwodzie charkowskim zostało wyzwolonych lub wziętych pod kontrolę” – napisano. Łącznie Ukraińcy odbili ponad tysiąc kilometrów kwadratowych terytorium. W trakcie walk zniszczono 18 punktów kontrolnych Rosjan i ponad 20 składów z amunicją oraz paliwem.

Kolaboranci uciekają z Ukrainy. Sołowjow staje w ich obronie

Agencja Unian donosi, że z odzyskiwanych przez Ukrainę miast uciekają osoby, które kolaborowały z Rosjanami. Zdrajcy ojczyzny obawiają się kar za współpracę z najeźdźcami. Nad ich losem ubolewał we wpisie na Telegramie jeden z czołowych rosyjskich propagandzistów. Władimir Sołowjow donosi, że kolaboranci nocują w tzw. punkach kontrolnych w drodze do terenów tymczasowo okupowanych przez Rosjan.

Kłamliwie twierdzi, że są to „ludzie, którzy uciekają przed masakrą z rąk reżimu kijowskiego”. Z jego słów wynika jednak, że Rosjanie niezbyt dobrze traktują tych, którzy z nimi współpracowali. „Zaufali nam i nie mają na razie dokąd pójść. Potrzebują namiotów, ogrzania się, punktów dostępu do internetu, by skontaktować się z bliskimi; jedzenia i wody, ale też po prostu pomocy i wsparcia” – ubolewał nad kolaborantami Sołowjow. Jego wpis został wykpiony przez ukraińskich dziennikarzy.

Mianowany przez Rosjan szef charkowskiej administracji Maksim Gubin 9 września zapowiadał: „Staramy się skoncentrować wszystkie nasze wysiłki na ewakuacji miejscowej ludności przez co najmniej 3-4 dni, aż sytuacja się ustabilizuje". Chętni mieli być wywożeni do separatystycznej Ługańskiej Republiki Ludowej oraz do miejscowości w Rosji w obwodzie biełgorodzkim.

Wiceburmistrz z gwoździem w nosie

O tym, po jakie „kadry” sięgnęli Rosjanie, pisaliśmy w lipcu. W tymczasowo okupowanej Bałaklii „wiceburmistrzem” został ogłoszony uczestnik programów „Ukraina ma talent” i „Minuta chwały” Siergiej Agarkow. Mężczyzna zasłynął z tego, że uderzał się siekierą w brzuch i wbijał sobie gwoździe do nosa.

Czytaj też:
Ukraina będzie sprzedawać Polsce prąd. Premier podsumował wizytę w Kijowie