Tutaj żyją najbardziej samotni ludzie na świecie. Wszystko przez to miasto

Tutaj żyją najbardziej samotni ludzie na świecie. Wszystko przez to miasto

Chrysler Tower
Chrysler Tower Źródło: Unsplash / Dave Blahlentino
Pierwsze skojarzenie, jakie wzbudza Nowy Jork, to tłum ludzi kłębiących się na ulicach i także bogate życie artystyczne promieniujące na sporą część świata. Ale kiedy wylądowała w nim na roczny pobyt brytyjska eseistka Olivia Laing, bynajmniej nie zachwyciła się miejskim życiem w wersji turbo, lecz pogrążyła w analizowaniu samotności, która nagle na nią spadła. A także uczucia odcięcia od innych, jakie nie jest czymś niezwykłym dla przyjezdnych. I taki był punkt startowy książki, która napisała: „Miasto zwane samotnością. O Nowym Jorku i artystach osobnych”.

Samotność w tłumie to dzisiaj mocno już zużyty banał. Im nas więcej na Ziemi, tym według badań naukowych, bardziej czujemy się samotni, zamknięci w swoich bańkach. Po co zresztą szukać wiedzy o tym zjawisku w badaniach naukowych – znamy je z codzienności, nawet jeśli nie doświadczamy jej sami, to słyszymy o niej w rozmowach, czytamy w czasopismach, oglądamy w filmach. Samotność to jedna ze współczesnych chorób społecznych, choć nie wiem, czy ktoś ją już tak nazwał. Ale skoro badania wykazały, że 1 na 12 osób czuje się samotna, to zjawiska nie powinno się, a nawet nie można, lekceważyć.

Nic dziwnego, że Olivia Laing, zabrała się za temat samotności, bo sama ją odczuwała, ale jako eseistka zajmująca się głównie kulturą, spojrzała na nią od strony tego, jak wpływa ona na twórczość artystów i jak się w ich dziełach ujawnia. Zwłaszcza zaś w twórczości tych, którzy związani byli (dopóki żyli) z Nowym Jorkiem, stolicą „wszystkiego”, a więc i światowym centrum samotności w tłumie.

Cały artykuł dostępny jest w 5/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.