Prezydent: Polska wywalczyła wszystko co chciała

Prezydent: Polska wywalczyła wszystko co chciała

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński powtórzył, iż osiągnięte w nocy na szczycie unijnym w Lizbonie porozumienie w sprawie Traktatu Reformującego UE jest dla Polski sukcesem, wbrew niektórym wątpliwościom.

"Chciałem powtórzyć, bo pojawiły się wątpliwości, że spotkanie wczorajsze nocne zakończyło się naszym sukcesem, zarówno jeżeli chodzi o Joaninę, jak i sprawę rzeczników. A jeżeli chodzi o podział mandatu, to nie ma decyzji. Ona została przeniesiona. Oczywiście, to co zostało zaproponowane będzie bazą, ale baza może być jeszcze zmieniona. Więc informacje, że Polska utraciła trzy mandaty (w Parlamencie Europejskim) są nieścisłe" - powiedział prezydent rozpoczynając w piątek konferencję prasową.

"To nie jest nasze rozumowanie. Sprawa (podziału miejsc w Parlamencie Europejskim) była debatowana pierwszego dnia szczytu i została załatwiona. Dyskusje na ten temat są zakończone" - powiedział, proszony o ustosunkowanie się do wypowiedzi prezydenta, Manuel Carvalho, rzecznik portugalskiego przewodnictwa UE.

W sprawie podziału miejsc w PE od wyborów w 2009 roku będzie musiała zapaść jeszcze formalna decyzja Rady (ministrów UE), co wynika m.in. z faktu, że lizboński szczyt miał charakter nieformalny.

Prezydent Kaczyński pokreślił, że podczas negocjacji nad nowym traktatem, który ma zastąpić niedoszłą eurokonstytucję, Polsce udało też osiągnąć wiele sukcesów, jeszcze przed szczytem. "Sukcesów było dużo" - podkreślił prezydent i dodał, że bardzo dobrze, iż trwające sześć lat prace nad traktatem zakończyły się.

Jak wyliczał chodzi m.in. o zapis dotyczący energetyki, zapisy gwarantujące suwerenność państw narodowych "w stopniu większym niż przewidywała eurokonstytucja" oraz fakt, że z traktatu usunięto symbole (jak flaga i hymn), charakterystyczne dla państwa. Prezydent zastrzegł, że tę ostatnią kwestię osiągnęliśmy razem z innymi państwami - Holandią i Wielką Brytanią.

Lech Kaczyński powiedział, iż podziela opinię premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna, że teraz trzeba poczekać 10 lat, by zobaczyć jak ustanowione traktatem instytucje będą działać, zanim zacznie się ponowne zmiany.

Wyraził zadowolenie, że już następnego dnia po zakończeniu pracy nad traktatem, Unia Europejska przeszła do spraw bieżących - wyzwań globalizacji, zmian klimatycznych i strategii lizbońskiej mającej na celu uczynienie z Europy najbardziej dynamicznego i konkurencyjnego pod względem gospodarczym regionu świata.

"Bardzo dobrze, że mamy to (traktat) za sobą" - powiedział Kaczyński. "Teraz będzie się można zająć sprawą polityki rolnej, strategii lizbońskiej; będzie się można skoncentrować na polityce sąsiedztwa" - mówił jeszcze w nocy po osiągnięciu porozumienia.

Na piątkowej konferencji prasowej prezydent podkreślił, że jeżeli chodzi o reformę polityki rolnej Polsce jest bliżej do Francji niż Wielkiej Brytanii. "My jesteśmy zdecydowanie bliżej Francji" - powiedział. - Różnimy się tutaj od Francji pewnym stopniem zachowawczości. Mam nadzieję, że relacje z prezydentem (Nicolasem) Sarkozym pozwolą na dokładniejsze porozmawianie o tych sprawach stosunkowo niedługo, ale nie obiecuję, że to będzie za dwa tygodnie" - dodał.

Po sześciu godzinach negocjacji, przywódcy 27 państw UE porozumieli się w nocy z czwartku na piątek w sprawie ostatecznego kształtu nowego Traktatu Reformującego UE. Jego podpisanie nastąpi 13 grudnia w portugalskiej stolicy Lizbonie, od której dokument weźmie nazwę.

By spełnić postulat Polski w sprawie Joaniny, do traktatu dołączony został dodatkowy protokół, który gwarantuje, że wszelkie zmiany mogą być w przyszłości wprowadzone do tego umożliwiającego krajom członkowskim odwlekanie podejmowania decyzji w UE przez "rozsądny czas" (nawet jeśli nie mają one wystarczającej mniejszości blokującej), tylko jednomyślną decyzją wszystkich państw UE, a więc tylko za zgodą Polski.

Ponadto Warszawa ma posiadać, wzorem innych dużych państw UE, swojego stałego rzecznika generalnego w Trybunale Sprawiedliwości. Rzecznicy Trybunału to renomowani prawnicy, którzy przedstawiają sędziom swoją ocenę prawną toczącej się sprawy, zanim zapada wyrok.

Jak wynikało z deklaracji, Polsce - w przeciwieństwie do Włoch - nie udało się natomiast zwiększyć reprezentacji polskich eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim. Ich liczba będzie wynosiła 51, czyli bez zmian w stosunku do przyjętego 11 października raportu o podziale miejsc przez Parlament Europejski. Liczba włoskich europosłów wzrośnie do 73, czyli wyniesie tyle samo, ile przewidziano dla Wielkiej Brytanii, i tylko o jednego posła mniej niż dostała Francja. Hiszpania będzie miała 54 posłów, o trzech więcej niż Polska.

pap, ss, ab