Uczestnicy protestu zebrali się w Queen's Park w Toronto, by okazać solidarność i żądać sprawiedliwości dla ofiary tragicznego incydentu - powiedział organizator Wojtek Smiegowski, cytowany przez portal internetowy gazety Toronto Sun.
Wśród obecnych był były premier prowincji Ontario Bob Rae, który nazwał śmierć Roberta Dziekańskiego "straszną i niepotrzebną stratą". Deputowany do parlamentu Borys Wrzesnewskyj powiedział podczas manifestacji, że śmierć Polaka uderzyła osobiście we wszystkich mieszkańców Kanady.
Na sobotę również planowany jest podobny protest w Vancouver, organizowany przez Kongres Polonii Kanadyjskiej.
W piątek premier prowincji Kolumbia Brytyjska Gordon Campbell zadzwonił do matki Roberta Dziekańskiego, by złożyć jej przeprosiny z powodu śmierci syna. Media kanadyjskie informują, że po śmierci Polaka wszczęto w jego sprawie oraz w sprawie sposobu używania taserów co najmniej sześć dochodzeń.
40-letni Dziekański zmarł na lotnisku po przybyciu do Vancouver, gdy policjanci uznali jego zachowanie za agresywne i użyli wobec niego paralizatora. Niedawno ujawniono nagranie wideo, które wskazuje, że mężczyzna nie stawiał oporu i działania policji mogły być nieuzasadnione.pap, ss