5-10 mln USD za zniszczenie "pomarańczowej" koalicji

5-10 mln USD za zniszczenie "pomarańczowej" koalicji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilku deputowanych Bloku Julii Tymoszenko oświadczyło, że oferowano im od 10 do 15 mln dol. za wycofanie podpisów pod umową o powołaniu "pomarańczowej", prozachodniej koalicji z prezydenckim blokiem Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS) w parlamencie.

Propozycje takie składali wysłannicy bądź sami deputowani Partii Regionów Ukrainy, na której czele stoi pełniący dziś obowiązki premiera Wiktor Janukowycz - poinformowało w piątek ośmiu deputowanych Bloku Tymoszenko na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Kijowie.

Oferta Partii Regionów miała dotyczyć także zerwania zaplanowanego na przyszły tydzień głosowania nad kandydaturą premiera i przewodniczącego Rady Najwyższej (parlamentu). Na stanowisko szefa rządu pretenduje Julia Tymoszenko, a na czele Rady ma stanąć dotychczasowy minister spraw zagranicznych Arsenij Jaceniuk z NU-LS.

Jako dowód prób skorumpowania przedstawiciele Bloku Tymoszenko pokazali filmy nagrane przez nagabywanych za pomocą telefonów komórkowych. Krótkie fragmenty tych filmów zaprezentowała w piątek wieczorem stacja telewizyjna ICTV w swym cotygodniowym politycznym talk-show.

Na jednym z nich słychać głos deputowanego Partii Regionów Wołodymyra Siwkowycza, który rozmawia z kimś o polityce, jednak w nagraniu nie ma mowy o pieniądzach. W drugim filmie asystent jednego z deputowanych Partii Regionów mówi: "Wiesz, oni proponują naprawdę dużą kasę, nawet nie wyobrażasz sobie jaką".

Uczestniczący w programie deputowany Bloku Tymoszenko, Wiktor Ukołow, poprosił prowadzącego o pokazanie filmów w całości, ten jednak odmówił, tłumacząc to słabą jakością nagrań.

Rządząca dotychczas Partia Regionów Ukrainy, która wraz z powołaniem w czwartek pomarańczowej koalicji stała się opozycją, nie skomentowała dotychczas oficjalnie tych oskarżeń. Siwkowycz, do którego zadzwoniono podczas programu w telewizji ICTV, zaprzeczył, jakoby próbował kogoś przekupić.

Julia Tymoszenko oświadczyła natomiast, że dowody w tej sprawie w najbliższym czasie zostaną przekazane Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy.

Partia Regionów nie ukrywa, że rozstanie z władzą, które następuje w wyniku wrześniowych przedterminowych wyborów parlamentarnych, jest dla niej trudne. Janukowycz i jego ekipa liczą, że kłótliwi "pomarańczowi" nie będą w stanie się dogadać i ich drogi, jak już bywało w przeszłości, szybko się rozejdą.

Partia Regionów w tej sytuacji mogłaby powrócić do rządów, wchodząc w koalicję z przychylną jej (i przeciwną Tymoszenko) częścią NU-LS.

Pomysł ten popiera otoczenie prezydenta Wiktora Juszczenki, który obawia się, że pracująca na stanowisku szefa rządu Tymoszenko może mu zagrozić w staraniach o reelekcję w wyborach prezydenckich w 2009 r. Jednym z najbardziej gorących orędowników koalicji NU-LS z Partią Regionów jest bliski prezydentowi były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, obecnie deputowany NU-LS Iwan Pluszcz.

Jak napisała w piątek kijowska "Gazeta 24", kandydatura Jaceniuka na przewodniczącego Rady Najwyższej podczas zaplanowanego na najbliższy wtorek głosowania może nie uzyskać wystarczającego poparcia.

"Wówczas (na stanowisko przewodniczącego Rady) zostanie wysunięta kandydatura Iwana Pluszcza, którego poprze część NU-LS, Partia Regionów i komuniści. W takiej sytuacji inna część NU-LS wraz z Blokiem Julii Tymoszenko przejdzie do opozycji" -czytamy.

W rezultacie wyborów do Rady Najwyższej weszło pięć ugrupowań. Partia Regionów Janukowycza uzyskała 175 mandatów. Blok Tymoszenko oraz NU-LS, które uplasowały się na drugim i trzecim miejscu, mają razem 228 posłów. Komuniści zdobyli 27 miejsc, a Blok (byłego przewodniczącego parlamentu) Wołodymyra Łytwyna - 20.

ab, pap