"Bycie sojusznikiem USA leży w interesie Polski"

"Bycie sojusznikiem USA leży w interesie Polski"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bycie sojusznikiem USA leży w interesie Polski, a tymczasem jej proamerykańskie nastawienie słabnie - pisze w piątkowym dzienniku "Financial Times" ekspert prestiżowej Rady Stosunków Zagranicznych, jeden z czołowych amerykańskich analityków od spraw wojskowości, Max Boot.

"Polska była w ostatnich latach jednym z najbardziej niezawodnych sojuszników USA, wysłała wojska zarówno do Afganistanu, jak i Iraku, ale jej nastawienie, choć nadal jest proamerykańskie, zmienia się na gorsze" - ocenia Boot.

Przypomina w tym kontekście, że premier Donald Tusk zapowiedział wycofanie z Iraku do końca przyszłego roku 900 żołnierzy, a Polacy chcieliby większych zysków za zgodę na umieszczenie elementów tarczy antyrakietowej na swoim terytorium, chociaż planowane w jej ramach "rakiety przechwytujące zapewnią bardziej bezpośrednią obronę Polsce i jej sąsiadom niż USA".

Boot uważa, że zmiana ta jest "pożałowania godna, a nawet sprzeczna (z interesami Polski)", choć trzeba Polsce przyznać, że robi więcej na rzecz koalicyjnych wysiłków wojskowych niż wiele państw Europy Zachodniej.

"Czyż Polacy nie dostrzegają, że pomagając kierowanej przez USA koalicji w Iraku i Afganistanie przyczyniają się do zwiększenia stabilności w kluczowym regionie, który leży bliżej Europy niż Stanów Zjednoczonych? Gdyby któreś z tych państw stało się wylęgarnią międzynarodowego terroryzmu, odbiłoby się to przede wszystkim na Europie" - ocenia analityk.

Jak podkreśla, ryzyko to jest większe w przypadku państw Europy Zachodniej, gdzie mieszka wielu niezasymilowanych imigrantów, niż Polski, która niemal w ogóle nie ma muzułmanów, ale z drugiej strony, Polska stoi wobec takich zagrożeń dla swojego bezpieczeństwa, jakich nie mają jej sąsiedzi.

"Graniczy ona z jedną powstającą demokracją - Ukrainą - oraz dwoma dyktaturami - Białorusią i Rosją - z których ta druga wydaje się coraz bardziej niebezpieczna" - zwraca uwagę Boot, przypominając, że USA, Kanada i kilka państw unijnych (NATO) jest zobowiązanych do obrony Polski przed zagrożeniami.

"Na tym polega kolektywna obrona: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Polska dobrze wie, co się dzieje, jeśli zbiorowa obrona zawiedzie, bo pozostawiono ją na pastwę wilków w 1939 i 1945 roku. Dlatego byłoby sensowne, gdyby świeżo wyzwolona Polska stała się czołową orędowniczką kolektywnej samoobrony na nowych frontach wolności, które leżą na Bliskim Wschodzie" - pisze.

"Polski rząd do tej pory rozumiał logikę takiego stanowiska. Niepokojące, że nie trafia ona do tak wielu zwykłych Polaków" - konkluduje Boot.

ab, pap