Bush nie podziękował Polakom za wkład w Afganistan

Bush nie podziękował Polakom za wkład w Afganistan

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. M. Stelmach/WPROST
Amerykański prezydent George W. Bush na czwartkowej konferencji prasowej wyraził nadzieję, że Rosja będzie kroczyć drogą demokracji. Starał się także naświetlić sytuację w Iraku i Afganistanie w jaśniejszych barwach, niż to przedstawiają media.

Poproszony o skomentowanie wyboru rosyjskiego prezydenta Władimira Putina jako "Człowieka Roku" tygodnika "Time", Bush powiedział, że magazyn "prawdopodobnie dlatego tak zdecydował, że jest on ważnym przywódcą". Zaznaczył, że "trzeba sobie postawić pytanie, ku jakim celom" Putin zmierza i "jak Rosja będzie wyglądała za 10 lat".

"Mam oczywiście nadzieję, że Rosja rozumie, iż powinna obowiązywać zasada wzajemnej kontroli władzy (check and balance), wolne i uczciwe wybory, wolna prasa, i że rozumie zachodnie wartości oparte na prawach człowieka i ludzkiej godności, wartości, które czynią kraj lepszym" - oświadczył.

"W przyszłym roku interesujące będzie to, jak będzie postępował nowy rosyjski prezydent i jak będzie prowadzona polityka zagraniczna (Rosji) oraz rola, jaką będzie odgrywał prezydent Putin. Tego po prostu nie wiem i musimy zaczekać" - dodał.

Niektórzy republikańscy kandydaci do nominacji prezydenckiej, jak senator John McCain i były gubernator Massachusetts, Mitt Romney, ostro skrytykowali decyzję "Time'a". McCain powiedział, że patrząc na Putina "widzi twarz KGB".

Bush nie zgodził się z opinią wyrażoną przez jednego z pytających go dziennikarzy, że w Iraku, mimo poprawy stanu bezpieczeństwa, nie ma postępu na rzecz politycznego rozwiązania konfliktu etniczno-religijnego, co miało być celem wzmocnienia kontyngentu wojsk amerykańskich.

"Parlament iracki uchwalił budżet w zeszłym roku, odbyły się dwa czytania ustawy debaasyfikacyjnej. Jest tam funkcjonujący rząd. Rozdziela dochody z ropy naftowej do prowincji, a na szczeblu lokalnym postępuje proces politycznego pojednania. Czy jesteśmy zadowoleni z postępu w Bagdadzie? Nie, ale powiedzieć, że nic się nie dzieje, to po prostu nieprawda" - podkreślił prezydent.

Mówiąc o sytuacji w Afganistanie, Bush oświadczył, że "talibowie zostali mocno uderzeni w zeszłym roku", ale "problem oczywiście polega na tym, czy, podobnie jak w Iraku, zyski w zakresie bezpieczeństwa będą miały dalszy ciąg, czy poprawi się życie zwykłych obywateli".

Podkreślił, że prezydent Afganistanu Hamid Karzaj w rozmowie z nim wyliczał oznaki poprawy w takich obszarach jak ochrona zdrowia, oświata i budowa dróg. "To społeczeństwo się rozwija, ale dalszy postęp wymaga czasu" - powiedział.

Zapytany, czy nie uważa, że niektórzy sojusznicy z NATO "unikają walki" w Afganistanie, Bush odpowiedział dyplomatycznie, chwaląc wkład "Brytyjczyków, Kanadyjczyków, Holendrów, Duńczyków, Australijczyków i innych krajów". Dodał, że "rozumie, iż pewne kraje nie mogą przysłać więcej wojsk".

Powiedział też, że jego "największym zmartwieniem jest" to, że przeciąganie się wojny w Afganistanie może zniechęcić USA i NATO do jej kontynuowania. "Ludzie powiedzą: jesteśmy zmęczeni, więc się wycofajmy. To oznacza izolacjonizm" - oświadczył.

Na konferencji Bush chwalił zdominowany przez Demokratów Kongres za to, że porozumiał się ostatecznie z Białym Domem co do budżetu na przyszły rok i w innych kwestiach.

Krytykował go jednak za uchwalenie nadmiernych wydatków i wezwał do przedłużenia uprawnień rządu do inwigilacji elektronicznej obywateli w celu wykrycia ich kontaktów z terrorystami. Ustawa w tej ostatniej sprawie obowiązuje na razie tylko do lutego

Jeden z dziennikarzy poprosił Busha o ustosunkowanie się do głośnej ostatnio wypowiedzi jednego z kandydatów Partii Republikańskiej na prezydenta, Mike'a Huckabee, który powiedział, że polityka zagraniczna jego administracji jest "arogancka" i zraża sobie sojuszników.

Bush odmówił komentarza, oświadczając, że "nie da się wciągnąć w kampanię wyborczą", i podkreślił, że zależy mu na jedności partii.

"Ważne jest, abyśmy my, Republikanie, utrzymali Biały Dom" - powiedział. Dodał, że będzie pomagał im w zbiórce funduszy na kampanię wyborczą, "aby udowodnić, że jesteśmy zjednoczeni i gotowi do działania".

ab, pap