W 2014 roku w Jemenie wybuchła wojna, która trwa do dziś. W jej wyniku zginęło 150 tysięcy ludzi, głód towarzyszący konfliktowi pochłonął zaś ponad 220 tysięcy ofiar. Rok po wybuchu wojny Buszra al-Maktari postanowiła udokumentować cierpienie cywilów i, zainspirowana reportażami Swietłany Aleksijewicz, przez dwa lata jeździła po kraju z narażeniem życia, by zebrać ponad 400 świadectw. To właśnie owe świadectwa składają się na „Co zostawiliśmy za sobą?”.
Al-Maktari przeplata relacje ofiar milicji Husich i koalicji kierowanej przez Arabię Saudyjską. Kronika konfliktu w Jemenie przypomina o skali ludzkiej tragedii kryjącej się za nagłówkami gazet i stanowi zarazem oskarżenie społeczności międzynarodowej o współudział – od dekady światowe i regionalne mocarstwa nie zrobiły bowiem nic, by ulżyć cierpieniom Jemeńczyków.
Publikujemy fragment książki:Ukrywałem się w jamie jak pies. Siedziałem w niej całe wieki. Przedtem ukrył się tu mój przyjaciel, kiedy ostrzeliwujący nas śmigłowiec Apache ścigał nas po pustyni. Pamiętam, że uciekając przed śmiercią, potoczyłem się po piasku. Kamienie poraniły mi plecy i ręce, stopa krwawiła. Myślałem wtedy tylko o swoim bracie Rijadzie, ale był daleko. Uznałem, że jest tam bezpieczny, a ja muszę się uratować. Kiedy znalazłem się przy jamie, było ciemno choć oko wykol, tylko na horyzoncie widziałem smugi pocisków z apache’a, który rozświetlał piaski i ścigał nie wiadomo kogo. (Milknie).
Psy błąkające się po pustyni szczekają coraz głośniej. Czują zapach krwi. Widzę, jak się gromadzą koło trupów porzuconych przy szosie. Obserwuję je zwinięty w kłębek. Przyjaciel pociesza mnie i uspokaja, że Rijadowi nic się nie stało. Rijad wykrwawiał się pod drzewem, tam, gdzie się ukrywaliśmy, zanim potoczyłem się tutaj. Uspokajam sam siebie, że teraz pewnie śpi, ból go osłabił i udało mu się zasnąć. Gdy wpatruję się w ciemność, przed oczami staje mi całe życie. Chaotyczne obrazy: jestem dzieckiem, gram w piłkę nożną we wsi Al-Dżarr.
Jestem ojcem, sprzedaję ryby, żeby wyżywić rodzinę: sześciu synów, ojca, matkę, żonę i brata. Widzę ich, jak zebrali się wokół mnie podczas świąt, śmieją się. Matka przy drzwiach modli się za mnie jak zawsze, kiedy wychodzę do pracy. Młodszy brat Rijad przegania muchy, żeby nie siadały na rybach, i pilnuje, by ktoś nas nie okradł.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.