Coraz więcej ofiar w Kenii

Coraz więcej ofiar w Kenii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do 300 osób zbliża się liczba ofiar starć w Kenii, które wybuchły po ogłoszeniu zwycięstwa w wyborach prezydenckich urzędującego szefa państwa Mwai Kibakiego. W jednym z kościołów żywcem mogło spłonąć nawet 50 osób, usiłujących ukryć się przed aktami przemocy.

Po kolejnej nocy znaleziono w Kenii co najmniej 66 ciał zabitych. 48 ciał, w tym troje dzieci, w większości noszących ślady kul, przyniesiono w nocy z poniedziałku na wtorek do kostnicy w Kisumu na zachodzie kraju. Kilka osób zostało zabitych maczetą.

Kisumu jest trzecim co do wielkości miastem Kenii i bastionem sił przywódcy opozycji Raili Odingi, który twierdzi, że to on wygrał wybory, a ich oficjalne wyniki zostały sfałszowane.

Według źródeł policyjnych w ciągu ostatniej nocy w mieście Eldoret i jego okolicach, w zachodniej Kenii, zginęło co najmniej 18 osób.

We wtorek według różnych źródeł w tym samym mieście w kościele  spłonęło żywcem od 12 do ponad 50 osób, w tym dzieci, które szukału schronienia przed aktami przemocy w świątyni. Informacje na temat liczby ofiar są rozbieżne. Zachowujące anonimowość źródło policyjne, na które powołuje się agencja AFP, podało wcześniej, że ofiar śmiertelnych jest co najmniej 30. Reuters pisze o co najmniej 12 ofiarach.

Miejscowy Czerwony Krzyż podał, że 42 osoby ciężko poparzone przewieziono do szpitala, lecz nie był w stanie potwierdzić informacji o liczbie ofiar śmiertelnych.

 

Krwawe zamieszki trwają w Kenii od 27 grudnia. Zarówno Komisja Europejska, jak i Stany Zjednoczone zgłosiły w poniedziałek wątpliwości co do uczciwości wyborów prezydenckich w Kenii i zaapelowały do Kibakiego o współpracę z opozycją.

Misja obserwacyjna Unii Europejskiej w Kenii zażądała we wtorek niezależnej kontroli kenijskich wyborów prezydenckich z 27 grudnia, uznając że była ona "pełna wad" i "odbiegała od standardów międzynarodowych". Szef misji wyborczej UE Alexander Lambsdorff oświadczył, że procesowi wyborczemu w Kenii "brakuje wiarygodności".

Według wstępnego raportu misji UE w co najmniej dwóch okręgach wyborczych - Molo i Kieni - ogłoszone wyniki nie zgadzały się z liczbą oddanych głosów. Również przedstawiciele kenijskiej komisji wyborczej wyrażali wątpliwości co do wyników. Rząd w Nairobi zaprzecza jednak, jakoby doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości.

"Uważamy za konieczne przeprowadzenie bezstronnego dochodzenia dotyczącego dokładności wyników wyborów prezydenckich, a także opublikowania rezultatów ze wszystkich lokali wyborczych, aby można było taką niezależną kontrolę przeprowadzić" - powiedział Lambsdorff.

"Wybory powszechne w Republice Kenii nie spełniały demokratycznych kryteriów międzynarodowych i regionalnych" - dodał. Szef unijnej misji tłumaczył, że charakteryzował je brak przejrzystości w zbieraniu i sprawdzaniu głosów, co - jak podkreślił - "podnosi wagę wątpliwości co do prawidłowości końcowych rezultatów".

Oficjalnie zwycięzcą wyborów został urzędujący prezydent Kenii Mwai Kibaki. Jednak nie zgadza się z tym jego główny rywal Raila Odinga i twierdzi, że wybory były sfałszowane. Według oficjalnych rezultatów Kibaki uzyskał poparcie 4,58 mln uprawnionych, Odinga - 4,35 mln. Różnica nie przekracza więc 300 tysięcy głosów. 

pap, em