Zdaniem świadków zwolennicy opozycji zaatakowali kamieniami autobusy wiozące "podstawionych" głosujących. "Wybuchły starcia i policja użyła gazu łzawiącego" - poinformował przedstawiciel opozycyjnej Partii Islamskiej Malezji (PAS) Umar Abdullah. Policja temu zaprzecza, choć przyznaje, że rozpędziła tłum manifestantów. Potwierdziła też, że doszło do przepychanek i zatrzymań.
Premier Malezji Abdullah Badawi rozwiązał parlament i ogłosił przedterminowe wybory w kraju w połowie lutego. W normalnym trybie wybory winny odbyć się dopiero za ponad rok. Zdaniem obserwatorów było to posunięcie taktyczne - rządząca koalicja chce bowiem uzyskać nowy mandat wyborców zanim - jak przewidują ekonomiści - pogorszy się sytuacja gospodarcza i wzrośnie inflacja.
Organizacja Human Rights Watch (HRW) ocenia, że pojawiło się wiele oskarżeń o fałszowanie głosów i manipulacje wyborcze. Dodała, że były też próby ograniczania wolności słowa. Szef PAS Nik Abdul Aziz Nik Mat już wcześniej informował, że m.in. jeden z ludzi z otoczenia premiera miał do wykorzystania podczas wyborów 28 dowodów tożsamości.pap, em